Brawo MarianMarta_K pisze:Maryś już po wizycie u dr Marcińskiego... Nic złego nie znalazł
Kromkowe stado świnkowe - pożegnanie
Moderator: pastuszek
Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
-
Miłasia
- Posty: 2855
- Rejestracja: 21 sie 2013, 18:03
- Miejscowość: Włocławek
- Kontakt:
Re: Ryszard[*],Stefan&Lucjan;Jerzy&Antoni;Franciszek;Marian
-
Marta_K
Re: Ryszard[*],Stefan&Lucjan;Jerzy&Antoni;Franciszek;Marian
Maryś już w domu
Rozśmieszył wszystkich swoim wynikiem cukru we krwi dzisiaj... 96...
No ale dieta w dalszym ciągu go obowiązuje plus leki
Ale się mega cieszę, że tak wyszło... Tak się bałam, że się okażą jakieś złe rzeczy...
No ale dieta w dalszym ciągu go obowiązuje plus leki
Ale się mega cieszę, że tak wyszło... Tak się bałam, że się okażą jakieś złe rzeczy...
-
Kiniuchaaa
Re: Ryszard[*],Stefan&Lucjan;Jerzy&Antoni;Franciszek;Marian
Najważniejsze, że wszystko jest już ok.
Poza tym miałam zastój trochę w Twoim wątku i cofnę się do kilku stron wstecz- MATKO JAKIE PIĘKNE MASZ TYMCZASY
Całusy dla wszystkich Twoich prosiaków!
Całusy dla wszystkich Twoich prosiaków!
-
Marta_K
Re: Ryszard[*],Stefan&Lucjan;Jerzy&Antoni;Franciszek;Marian
I z 13-stu świnek w domu zrobiło się 11...
Dziś Leoś i Grześ pojechali do swojego nowego domku - już na stałe
Dziś Leoś i Grześ pojechali do swojego nowego domku - już na stałe
-
Kiniuchaaa
Re: Ryszard[*],Stefan&Lucjan;Jerzy&Antoni;Franciszek;Marian
Dobrze, że znaleźli domek, ale pewnie nie jest Tobie łatwo 
-
Marta_K
Re: Ryszard[*],Stefan&Lucjan;Jerzy&Antoni;Franciszek;Marian
Wiecie co... dziś jest 12 luty 2014... Równo 4 lata temu wszystko się zaczęło... Pomyśleliśmy, że chcemy mieć jakiegoś nowego członka "rodziny" do kochania i poszliśmy do sklepu zoologicznego po świnkę morską. Miała być gładkowłosa samiczka, bo ktoś nam mówił, że samczyki śmierdzą.
W pierwszym sklepie zoologicznym nie mieli świnek, w drugim mieli ale tylko rozetkowe aż w końcu w 3-cim sklepie zoologicznym, małym, zapyziałym, brudnym była świnka gładkowłosa... Jakaś taka napuszona, malutka z brzydkimi zaropiałymi oczami... Taka skulona, samotna i smutna...
Niestety Pan powiedział, że to samczyk... no a my chcieliśmy samicę... Ale on był taki smutny... taki wystraszony... No w sumie ok... Samczyk też może być.... Wzięliśmy. A że znaliśmy się wtedy na świnkach jak nie wiem co to kupiliśmy mu wypasioną klatkę 60-tkę i transporter plastikowy malutki na przewiezienie go do domu... Oczywiście Pan nas zapewniał, że świnka nie zmarznie w tym transporterze i że wystarczy, że ma dużo siana w nim...
I tak pojechaliśmy do domu... Z naszym nowym "dzieckiem" - nie do końca "wymarzonym" ale już wówczas kochanym.
Rysiu miał wtedy zdaniem Pana sprzedawcy około 4 -6 tygodni. Ustaliliśmy mu więc "datę urodzin" na 1 stycznia... Choć z perspektywy czasu wiem, że nie miał wtedy więcej jak 3 tygodnie. Był maleńki. Przerażony, na początku nie ruszał się w ogóle w klatce. Drugiego dnia zaczął się ruszać ale był obrazem nędzy i rozpaczy.... Oczy zaklejone, psikał, kaszlał.... Pojechaliśmy do weterynarza - najlepszego jakiego wynaleźliśmy wówczas na różnych forach...
Świniak był chyba 3 tygodnie leczony antybiotykiem... do pyszczka, bez probiotyku, no bo nie trzeba...
Ale wyzdrowiał, w między czasie stając się naszym oczkiem w głowie. Naszym słoneczkiem, przytulaskiem, moim synusiem. Pięknie się odwdzięczał za dany mu nowy dom, kochał nas z wzajemnością na swój świński sposób.... Przytulał się do mnie, zasypiał trzymając łapeczkę zaciśniętą w piąstkę na mojej bluzce lub palcu, wyciągał swoje słodkie różowe stópki... Biegał za mną po domu, jak tylko wracałam do domu Ryś od razu piszczał, prosił o wypuszczenie na wybieg albo wzięcie na ręce. Wszystko razem robiliśmy. Uczyłam się z nim, podgryzał mi notatnki, robiłam mu "wybieg" pod kołdrą gdzie sobie radośnie biegał skacząc na mnie i lecąc do moich stóp i z powrotem i jeszcze raz...






Jakiś czas po tym przeprowadziliśmy się do nieco większego mieszkania i pomyśleliśmy, że może Rysiowi trzeba dokupić kolegę? Może dzięki temu będzie szczęśliwszy. I tak 16 czerwca poszliśmy znów do sklepu zoologicznego... Po młodego samczyka - gładkowłosego koniecznie. Na oko w klatce takiego nie było, zapytaliśmy sprzedawcę i mówi, że są jak najbardziej... Podszedł do klatki, podniósł domek i wysypało się chyba z 10 świnek a wśród nich on - szary, jak wyblaknięty, wychudzony... TŻ-et od razu się nim zachwycił i chciał te szarą świnkę - oby to był samczyk... Okazało się, że to jest samczyk... Kupiliśmy więc Stefana. Miał mieć niby około 2 miesięcy. (Znów po czasie stwierdziłam, że na pewno nie miał).
Stefcio był małym słodkim szarym knurkiem, ale mi się średnio na jeża wówczas podobał, bo taki jakiś wyblaknięty
No ale TŻ-etowi skradł serce a i z Rysiem się dogadał. Mieszkali tak sobie chłopcy razem około miesiąca. Wówczas znaleźliśmy na Rysiu wszołki. Poszliśmy do weterynarza w pobliżu ówczesnego m-ca zamieszkania, który dał nam jakiś preparat do posypania świnki, której nawet nie chciał oglądać i kazał rozdzielić z drugą na około 2- tygodnie. Rozdzieliliśmy (wówczas już chłopcy mieli większą klatkę, więc Stefan trafił na chwilę do pierwszej Rysiowej pseudowilli - 60-tki). Niestety po dwóch tygodniach rozłąki stosunki chłopców stały się krwawe. Trzeba było więc ich rozdzielić. Kupiliśmy Stefkowi nową klatkę i tak sobie stali każdy w swoim domku z kontaktem przez kraty 








Szukając informacji jak ich ponownie połączyć, co zrobić aby mieli wszystko czego potrzebują trafiłam na forum SPŚM...
Jakiś czas byłam tam jedynie w poszukiwaniu informacji... Aż do września 2011... Wtedy odkryłam do adopcji "Uszatka"...
TŻ-et nie wiedząc o co chodzi i dostając na nockach zdjęcia świniaka (skądinąd mało zachęcające) zgodził, się na jego adopcję i tak 15 października przyjechał do nas nasz Jurasek
zdjęcia z forum:



Juras u nas:



I tak to wszystko się zaczęło....




W pierwszym sklepie zoologicznym nie mieli świnek, w drugim mieli ale tylko rozetkowe aż w końcu w 3-cim sklepie zoologicznym, małym, zapyziałym, brudnym była świnka gładkowłosa... Jakaś taka napuszona, malutka z brzydkimi zaropiałymi oczami... Taka skulona, samotna i smutna...
Niestety Pan powiedział, że to samczyk... no a my chcieliśmy samicę... Ale on był taki smutny... taki wystraszony... No w sumie ok... Samczyk też może być.... Wzięliśmy. A że znaliśmy się wtedy na świnkach jak nie wiem co to kupiliśmy mu wypasioną klatkę 60-tkę i transporter plastikowy malutki na przewiezienie go do domu... Oczywiście Pan nas zapewniał, że świnka nie zmarznie w tym transporterze i że wystarczy, że ma dużo siana w nim...
I tak pojechaliśmy do domu... Z naszym nowym "dzieckiem" - nie do końca "wymarzonym" ale już wówczas kochanym.
Rysiu miał wtedy zdaniem Pana sprzedawcy około 4 -6 tygodni. Ustaliliśmy mu więc "datę urodzin" na 1 stycznia... Choć z perspektywy czasu wiem, że nie miał wtedy więcej jak 3 tygodnie. Był maleńki. Przerażony, na początku nie ruszał się w ogóle w klatce. Drugiego dnia zaczął się ruszać ale był obrazem nędzy i rozpaczy.... Oczy zaklejone, psikał, kaszlał.... Pojechaliśmy do weterynarza - najlepszego jakiego wynaleźliśmy wówczas na różnych forach...
Świniak był chyba 3 tygodnie leczony antybiotykiem... do pyszczka, bez probiotyku, no bo nie trzeba...
Ale wyzdrowiał, w między czasie stając się naszym oczkiem w głowie. Naszym słoneczkiem, przytulaskiem, moim synusiem. Pięknie się odwdzięczał za dany mu nowy dom, kochał nas z wzajemnością na swój świński sposób.... Przytulał się do mnie, zasypiał trzymając łapeczkę zaciśniętą w piąstkę na mojej bluzce lub palcu, wyciągał swoje słodkie różowe stópki... Biegał za mną po domu, jak tylko wracałam do domu Ryś od razu piszczał, prosił o wypuszczenie na wybieg albo wzięcie na ręce. Wszystko razem robiliśmy. Uczyłam się z nim, podgryzał mi notatnki, robiłam mu "wybieg" pod kołdrą gdzie sobie radośnie biegał skacząc na mnie i lecąc do moich stóp i z powrotem i jeszcze raz...






Jakiś czas po tym przeprowadziliśmy się do nieco większego mieszkania i pomyśleliśmy, że może Rysiowi trzeba dokupić kolegę? Może dzięki temu będzie szczęśliwszy. I tak 16 czerwca poszliśmy znów do sklepu zoologicznego... Po młodego samczyka - gładkowłosego koniecznie. Na oko w klatce takiego nie było, zapytaliśmy sprzedawcę i mówi, że są jak najbardziej... Podszedł do klatki, podniósł domek i wysypało się chyba z 10 świnek a wśród nich on - szary, jak wyblaknięty, wychudzony... TŻ-et od razu się nim zachwycił i chciał te szarą świnkę - oby to był samczyk... Okazało się, że to jest samczyk... Kupiliśmy więc Stefana. Miał mieć niby około 2 miesięcy. (Znów po czasie stwierdziłam, że na pewno nie miał).
Stefcio był małym słodkim szarym knurkiem, ale mi się średnio na jeża wówczas podobał, bo taki jakiś wyblaknięty








Szukając informacji jak ich ponownie połączyć, co zrobić aby mieli wszystko czego potrzebują trafiłam na forum SPŚM...
Jakiś czas byłam tam jedynie w poszukiwaniu informacji... Aż do września 2011... Wtedy odkryłam do adopcji "Uszatka"...
TŻ-et nie wiedząc o co chodzi i dostając na nockach zdjęcia świniaka (skądinąd mało zachęcające) zgodził, się na jego adopcję i tak 15 października przyjechał do nas nasz Jurasek
zdjęcia z forum:



Juras u nas:



I tak to wszystko się zaczęło....




Ostatnio zmieniony 12 lut 2014, 13:41 przez Marta_K, łącznie zmieniany 3 razy.
-
twojawiernafanka
Re: Ryszard[*],Stefan&Lucjan;Jerzy&Antoni;Franciszek;Marian
Jejku, ile to już czasu!
A jak szybko się potoczyło! Z jednej maleńkiej świnki zrobiło się tak pokaźne stado plus cała góra tymczasów!
A jak szybko się potoczyło! Z jednej maleńkiej świnki zrobiło się tak pokaźne stado plus cała góra tymczasów!
-
Kiniuchaaa
Re: Ryszard[*],Stefan&Lucjan;Jerzy&Antoni;Franciszek;Marian
Wspaniała historia. Szkoda, że ja się tak pięknie nie doświniłam jak Ty
Chociaż mam nadzieję, że jak zamieszkam "na swoim" to będę miała pokaźną gromadkę. 
- Dzima
- Posty: 10144
- Rejestracja: 08 lip 2013, 18:30
- Miejscowość: Rogoźno
- Lokalizacja: Wielkopolskie
- Kontakt:
Re: Ryszard[*],Stefan&Lucjan;Jerzy&Antoni;Franciszek;Marian
A potem to już poszło z górki....
Fajna historia, chyba każdy zaczynał niewiele wiedząc o świnkach morskich, a teraz...11 prośków...no no no robi wrażenie 
Pyrka
Za TM
Chelsea, Żyleta, Zula, Szkatuła, Gryf, Koko, Sztanga, Misia, Chimera, Pataszon, Harpia, Furia
Za TM
-
Madzior
Re: Ryszard[*],Stefan&Lucjan;Jerzy&Antoni;Franciszek;Marian
Strasznie się wzruszyłam przy tym zdjęciu:

Śliczna historia, chcę ciąg dalszy!

Śliczna historia, chcę ciąg dalszy!