zajeżdżamy dziś do mego domu rodzinnego. moja mama wskazuje na Blankę i pyta: to to jest ta nowa świnia?

Odkryłam dziś wspaniały sposób wożenia psa nakolannego. Zdejmujemy z szyi duży szeroki szal, zawiązujemy węzeł z obu końcówek, przekładamy przez jedno ramię, zakładamy to na psa, podciągamy od spodu, tak że pies jest uwięziony w kokonie, z wystającą głową. I WŁALA, że tak pozwolę sobie zapisać. Pies śpi przytulony do memłona całą drogę, czasem tylko usiądzie na chwilę, a próby ucieczki, kręcenia się i ogólnego przeszkadzania łatwo można powstrzymać. Tylko trochę żal mi szala, ale trudno.