Wiem, że
Gunia zamówiła dla Mroka trzy karmy ratunkowe (dziękuję raz jeszcze!

), które Super Świstak wyśle nam za kilka dni razem z innymi fantami. Starczy nam na trochę. Ale jeśli ktoś bardzo chce pomóc, to myślę, że może zamówić właśnie w Super Świstaku karmę wątrobową dr Ziętka z zaznaczeniem, że to dla Mroka. Z tym, że może być tak, że Mroku podzieli się w razie potrzeby karmą z Rudim- lojalnie uprzedzam. Ale jak pisałam, na razie jesteśmy zabezpieczeni.
Chorowitek dziś ma się delikatnie lepiej. Już połyka w miarę ładnie karmę ratunkową, a nawet przyłapałam go na tym, jak podszedł na drżących łapkach do ogórka i trochę go poskubał. I arbuza popróbował. Tak, że zaczyna się interesować jedzeniem cokolwiek. Ja ciągle jestem dobrej myśli i wierzę, że mu się uda. Musi tak być, bo tyle już go nakłułam, że aż mi go żal i nie chciałabym być w swojej skórze, jeśli to wszystko jednak pójdzie na marne... Będę miała wyrzuty sumienia, że tyle go namęczyłam niepotrzebnie. Zwyczajnie, po ludzku przywiązałam się już do niego, mimo, że on wcale nie jest jakiś bardzo proludzki. Jest za to bardzo dzielny i ma w sobie to "coś". Walczymy już tyle czasu o jego (prawie)normalne życie, przejechaliśmy już w te i we wte do weta ponad 9,5 tys kilometrów- nie ma więc mowy, że łatwo się poddam. Tym bardziej, że widzę, że on też odzyskuje wiarę w to, że wyzdrowieje.
Słaba, bo słaba fotka z komórki- Moku pozdrawia wszystkich trzymających kciuki
