Jak na to co było 2 tygodnie temu, to tak. Ale piętno neurologiczne niestety widać bardzo mocno, może z czasem różne objawy zelżeją. Z chodzeniem kiepsko, niechętnie, drobnymi kroczkami i powoli, czasem bardziej w bok niż do przodu, chodzić nie chce jak widać na filmiku, kombinuje jakby tu się wydłużyć i coś sobie przyciągnąć, a jak już w końcu pójdzie to buja się jeszcze momentami. Ograniczyła się za to ilość jej nagłych wywrotek, głowa momentami się trochę trzęsie, ale ruchy są coraz bardziej precyzyjne, trawkę jest już w stanie panna wyciągnąć z niemal jubilerską precyzją. Dużo śpi, więcej niż inne moje prosiaki i zasypia dość głęboko. Trzeba ją czasem obudzić na leki albo na jedzenie. No i potrafi nienaturalnie nagle zadrzeć głowę, zwłaszcza zaskoczona niespodziewanym ruchem czy dźwiękiem. Dokładnie ten sam ruch, który wykonuje na zdjęciu Hanys w wątku zwierzurka. Krzyczę na wszystkich w domu, żeby nie podchodzili do niej od tyłu. Tylko od frontu, tak aby widziała dokładnie co się dzieje. Ale postęp w stosunku do początkowych uszkodzeń jest ogromny. Najpierw bałam się, że nie przeżyje, potem myślałam, że będzie niewidoma i leżąca, bo nie reagowała na bodźce. Pierwsze dni to była ciągła wymiana norek i kocyków i wyjmowanie jej z własnych bobków oraz kałuż siku. Z każdym dniem jest odrobinkę lepiej. Może uda nam się za kilka tygodni wrócić chociaż do stanu zbliżonego do wyjściowego. Natomiast poza małymi defektami, to jest to nasza najbardziej miziasta i ufna prosiulka
