Porcello - napisałam, że niemądra ale bardziej mi chodziło, że nie głupia tylko taki wariat i durnota jak szczeniak. Ale napisałam

No ale mam nadzieję, że wiadomo o co chodzi.
Pulpencjo - Dzięki. ta fotka zrobiona po przyjeździe. Była tak wykończona dwudniową podróżą, przestraszona wszystkim i jak zasnęła to taka pozycję przyjęła. Spała jak ubita. Jakby to posłanie było całym jej światem. Bezpiecznym i ukochanym. Teraz oczywiście śpi na łóżku. Moim...
Sosnowa - eee tam
PAni Strzyga - dziękujemy
Najpierw była kąpiel bo psina była we własnych odchodach. Miała w kontenerze podkład a na nim poduszeczkę. Taka mokra uciekła pod stół. To umyłam kontenerek i postawiłam w ustronnym miejscu. Zdjęłam drzwiczki i nakryłam kontener ręcznikiem, żeby było bardziej spokojnie. No ale gdzie u mnie spokój w domu? Julek wlazł na kontener i odkrywał ręcznik. Jaga warczała. Posiedziała tak i przeniosła się do posłania położonego obok.
Pierwszego dnia nie chciała jeść, pić, narobiła w domu, usiłowała zwiać i mnie ugryzła ze strachu. Ten pies chyba nigdy z tej meliny nie wychodził bo każde wyjście z domu to trauma. Spacery były tragedią. Wychodziła na siłę. W szelkach, w obroży, to spięte jedną smyczą, z identyfikatorami, jak jakiś groźny pies. W obstawie Tofeckiego. Żeby nie zwiała bo szarpała strasznie. Wszystko było nowe, groźne, budziło chęć ucieczki: samochody, ludzie, inne psy, pociągi (mamy blisko do torów), szczekanie psów w oddali. Jaga bardzo wpatrzona w Toffiego. Strasznie pomógł, tym, że jest. Miała się od kogo uczyć. Niekoniecznie musiała się uczyć wycierania pyszczka po jedzeniu w łóżko na przykład no ale trudno. Już za późno.
Cdn
