No nie mają. Aczkolwiek to też nie jest wysokość, po spadku której coś mogło się stać...wetka sama była zdziwiona. Jakiś niefortunny zbieg okoliczności po prostu
A co do tytułu - no powiem Wam, że dwa dni temu widzieliśmy już czarne scenariusze. Dobrze, że byliśmy w domu i mogliśmy od razu zareagować, bo nie wiem, czy dałby radę sam się podnieść. Po podniesieniu te tylne łapy miał zupełnie bezwładne i w ogóle się nie ruszał...A jak przyjechaliśmy do przychodni, mąż dr Judyty spytał ją: "i co, paraliż?", więc ja już tam prawie mdlałam z nerwów

A tak w temacie ostatnio dostaliśmy takie zapytanie w pracy, co myślimy o usłudze z kamerą do domu - wiecie, instalujecie sobie kamerę i podglądacie w aplikacji. Od razu mówiłam, że dla prosiaków jak znalazł
