kimera pisze:Ja pierwszy wywar też wylałam, ale nie z powodu zapachu. O dziwo, zapach mi w ogóle nie przeszkadza. Gorzki był za to niemiłosiernie. Dziś zrobiłam wyłącznie z płatków, nie z całych kwiatków, może to pomoże.
Będzie smakował głównie cukrem - czyli, jak dla mnie, przerost formy nad treścią. Syrop mniszkowy robię od paru lat i wnioski mam takie:
- nie liczyć kwiatków, tylko zbierać ile wlezie i ile plecy wytrzymają
- najlepiej zbierać w pełni kwitnienia, kiedy kwiaty są duże, jędrne i jest ich mnóstwo - wtedy idzie szybko i całkiem przyjemnie
- są różne szkoły, ale ja uważam, że najlepszy wychodzi z kwiatów zbieranych bez żadnego certolenia, że łodyżka, że to, że śmo... Ma wyraźniejszą goryczkę, więcej zielska w smaku, ale jest przez to pełniejszy i bardziej wyrazisty. Im bardziej oddzielacie części zielone, tym bardziej smakuje syropem cukrowym.
- proporcje: wciskamy ile wlezie kwiatów do gara i zalewamy wodą tak, żeby ja przykryła. Tu trudność - kwiatki pływają, więc je lekko dociskamy jedną ręką, żeby się nie unosiły. Zostawiamy na noc i następnego dnia gotujemy - szczerze, też przestałam patrzeć ile. Mają się wszystkie ugotować. Czekamy aż ostygnie i odcedzamy starannie odciskając gotowane zielsko - w nim cały smak. W tym momencie wywar jest gorzki i prawidłowo. Stawiamy na gazie i ponownie zagotowujemy, dodając cukier i cytrynę na smak - raczej nie mniej niż 0,5 kg cukru na 1l wywaru, ale ile więcej, to już zależy od preferencji. Gotujemy, aż uznamy, że jest ok. Tylko za pierwszym razem gotowałam, aż zgęstniał, potem uznałam, że to kompletnie bez sensu. Wychodzi syrop mniej efektowny niż z przepisów na 300 kwiatów, trochę mętny, ale w smaku rewelacja
