Wiecie co, to było ponad 10 lat temu więc nie pamiętam już jaki okres czasu psiak był w schronisku zanim go wzięłam. Teraz jak na to patrzę po czasie to trochę źle, że zdecydowałam się na tego konkretnie psa. Wszystkie były takie wesołe, chętnie garnęły się do człowieka a ten jeden jedyny mocno wycofany, taki że niby mu nie zależy itd. Pewnie to był już jakiś znak, że coś może być nie tak ale ja go nie rozszyfrowałam. Pies został przywiązany kablem do drzewa i skazany na śmierć, kto wie co ktoś z nim robił wcześniej

Może po tylu latach schroniska działają inaczej, może to to jedne schronisko się słabo przyłożyło, nie wiem. Dziwne było dla mnie też, że kiedy ja zostałam w szpitalu mój były pojechał go odwieźć do schroniska ale nie chcieli go przyjąć, musiał dowieźć zaświadczenie ze szpitala, że faktycznie była pogryziona. Na pewno nie jest to normalne, że pies 10 dni był ze mną, ja go wyprowadzałam, dawałam jeść itd a nagle bez powodu się rzuca na mnie. Ja myślę, że są jednostki których nie da się już naprawić. To tak jak z moim Cwaniakiem, zawsze nas i inne świnki gryzł i pewnie tak już zostanie.