Tazos & Cheetos [*] & Malwinka - Tazos chory

Tutaj opowiadamy o naszych pupilach.

Moderator: pastuszek

Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Jaguś

Re: Nasze małe szczęście :)

Post autor: Jaguś »

Super, że będzie miał świńskiego przyjaciela. Zobaczycie ogromną różnicę - świnia odżyje, a Wy będzie mieli radochę.
katiusha

Re: Nasze małe szczęście :)

Post autor: katiusha »

Piękny :love: Za przyjaciela :fingerscrossed:
infrared

Re: Nasze małe szczęście :)

Post autor: infrared »

Ze strzyżeniem chyba lepiej nie będzie, bo pacjent nie współpracuje ;) Nie lubi niczego, co mu się robi. Znosi czesanie, bo przypomina mu głaskanie, a to pieszczoch. Ale jak tylko poczuje, że ktoś mu się dobiera do futra...muszę uważać, bo wierzga łapami i macha pyskiem, żeby popatrzeć i oprotestować. Tnę więc jak leci, byle szybciej :102:

A co do towarzystwa...ostatecznie przypieczętowała to wizyta u weta, któremu rzuciłam temat, ile świnek i chłop pękł, jak usłyszał, że samotna świnka może popaść w depresję. Widać, że Tazos towarzystwa potrzebuje, tak tylko leżakuje na domku, a jak go wyciągnę na wybieg i podrzucam mu jakieś zabawki, siano, gałązki, to zaczyna szaleć. Ale sam nie wyjdzie. Na wybiegu to zupełnie inny prosiak, najlepiej żebym z nim siedziała i robiła za kumpla do zabawy i biegania. Dobrze, że nie muszę siana z nim jeść :lol:

Imię wybrane przez lubego mojego, początkowo miał być Oszołomkiem (takie romantyczne zdrobnienie nasze ;) ), ale przy pierwszej wizycie u weta okazało się, że to nie byłby dobry pomysł :) Druga świnka powinna być Cheetosem...a jak będzie, zobaczymy..
infrared

Re: Nasze małe szczęście :)

Post autor: infrared »

No i cóż...myśleliśmy, myśleliśmy i się zdecydowaliśmy :D

Majorek http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =11&t=4046 mam nadzieję, że już niedługo będzie z nami.
Ostatnio nawał pracy mam, ale w wolnej chwili zaczynam szykować mu lokum, byle nasza gwiazda się nim nie zainteresowała :102:
Harvejowa

Re: Nasze małe szczęście :)

Post autor: Harvejowa »

infrared- brzmi mi wyjątkowo fizykoterapeutycznie ;d
trzymam kciuki za zgodne łączenie ;) :fingerscrossed:
infrared

Re: Nasze małe szczęście :)

Post autor: infrared »

Harvejowa pisze:infrared- brzmi mi wyjątkowo fizykoterapeutycznie ;d
Tak się kiedyś przyplątało i zostało :)


Wczoraj wyjątkowo przytulaśny wieczór był. Rozbiło nam się szkło na podłodze, do czasu stwierdzenia z absolutną pewnością, że nic prosiakowi nie grozi, siedział w klatce. Jak tylko zobaczył, że się wrota otwierają, zaczęło się szaleństwo biegania, potem szaleństwo jedzenia (kolaaacja), no a potem trzeba było odpocząć.

Obrazek

Obrazek

Moja myszunia :love:
katiusha

Re: Nasze małe szczęście :)

Post autor: katiusha »

Będą do siebie pasować z Majorkiem :love: Dwa kudłate poczochrańce :buzki:
infrared

Re: Nasze małe szczęście :)

Post autor: infrared »

Już widzę dwie latające szczotki na wybiegu :lol:

Będzie z nich piękna parka włochatych łobuzów. :love:
Awatar użytkownika
Dzima
Posty: 10125
Rejestracja: 08 lip 2013, 18:30
Miejscowość: Rogoźno
Lokalizacja: Wielkopolskie
Kontakt:

Re: Nasze małe szczęście :)

Post autor: Dzima »

Ale pysio słodki :love: taki odpoczynek to ja rozumiem. Trzymam kciuki za doświnianie :fingerscrossed:
Pyrka
Za TM :candle: Chelsea, Żyleta, Zula, Szkatuła, Gryf, Koko, Sztanga, Misia, Chimera, Pataszon, Harpia, Furia
infrared

Re: Nasze małe szczęście :)

Post autor: infrared »

Ależ ostatnio przeżyliśmy stresów z naszym prosiakiem!

Skaleczył się, jak prawdziwy facet ;), w siurka. Spuchło mu wszystko i nie chciało się schować. Pojechaliśmy do kliniki 24h - niedziela, późno, a coś zrobić trzeba było.
I daaawno nikt mnie tak nie zdenerwował. Wet wmawiał mi, że mój kochany prosiaczek, moje oczko w głowie, codziennie tulone, głaskane i wypieszczone, chodzi tak od kilku dni! Że to nasze zaniedbanie, że nic już się nie da zrobić, jest martwica i w ogóle do końca życia mamy mu to wpychać na siłę do środka tak jak on, szanowny , kurczę, pan rzeźnik. Tazos był przerażony, ja się poryczałam, co ten mój biedny chłopak przeżył, to tylko on wie...
Następnego dnia wyprawiłam siebie do pracy, a dużego i małego do innego weta. No i cóż...tragedii nie było, wetka uspokoiła, że nie chodzi z tym kilka dni, że wystarczy na razie nawilżać i obserwować, a jak coś się będzie działo, to będziemy myśleć dalej. No i jak na razie tydzień minął, nic się dalej nie dzieje, kamień z serca po prostu dla takiej panikary jak ja.
Przy okazji w końcu prosiak dorobił się książeczki zdrowia - królika, świnki się skończyły :102:

Na ostatnie dwa dni Tazos został z opieką doraźną - my wyjechaliśmy, a jego odwiedzały ciocie :) Oczywiście po powrocie był foch, ale małym przekupstwem wszystkie fochy prosiakowe da się zwalczyć :lol:

:love:
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasze świnki”