Pragnę się publicznie wyspowiadać , przez mój brak uwagi moja maleńka młodizutka(3miesiace ) świneczka Różyczka została zagryziona przez psa... pierwszy raz odwiedziła mnie znajoma ze swoim psem , suczką którą ma od niedawna i przygarnęła ją ze schroniska. Tenże słodki i spokojny średniej wielkości piesek okazał się mieć instynkt mordowania i początkowo popatrzył tylko na klatkę( od góry otwartej ale z listewką przez całą długość) z trzema prosiakami, suką powąchała i oddaliła się jednak gdy na moment wyszliśmy z pokoju usłyszeliśmy potworny kwik i naszym oczom ukazał się widok psa z łapami i mordą w klatce ... już nie było szans uratować Różyczkę...pies wyciągnął ją z puchatego cieplutkiego tunelika, złapał ją całą w pysk i za cholerę nie chciał puścić...kilka sekund wystarczyło i z pyska wyciągnęliśmy prosiaka w agonalnym stanie. Nie męczyła się długo, kilka sekund i serduszko przestało bić...od wejścia do mieszkania trwało to może 45 sekund... Boże ledwo buty ściągnęliśmy a nikt nie spodziewał się takiej zawziętości i instynktu po tym psie żeby bez szczeknięcia warknięcia i początkowo żadnym zainteresowaniem klatką przystąpił do nagłego błyskawicznego morderstwa....że się wciśnie pomiędzy listewką, powinnam była najpierw wynieść albo przykryć solidnie klatkę...tam była szparka na 10cm byłam pewna że pies się tam nie przeciśnie ale listewka była jednak za lekko obciążona i pies dał radę ją przesunąć!! Znajoma nie zawiniła, skąd mogła wiedzieć że świnki są na podłodze a nie gdzieś na stole , że klatka od góry otwarta, że pies z pozoru spokojny tak zareaguje , to był pierwszy jego kontakt z małym zwierzem. Mąż widział kontem oka że pies ma w nosie klatkę , że odszedł wąchcać co innego , buty ściągałyśmy z koleżanką i moment i pies w klatce...ehhh trauma. Głupia ja, przeze mnie biedny zwierzaczek stracił życie

nie powinnam ufać psu i powinnam przewidzieć , zachować więcej ostrożności.... ku przestrodze:(