Żurek suwa miseczką na wszystkie strony, gdzie mu wygodniej
Kupy raz lepiej raz gorzej, ale nie jest już tak źle, jak było. Zaczęliśmy podawać wit b w tabletkach, zobaczymy czy może przybierze na wadze, bo niestety ciągle i sukcesywnie o kilka gr w dół i już jest 805g...

Ale ma apetyt, je ładnie, korekty niepotrzebne (choć kilka tyg temu znowu wypadł mu 1 trzonowiec i trzeba było na cito jechać do dr Judyty.
Miecio smutnawy, ale dostaje różne frykasy, więc przynajmniej na dietę nie może narzekać

Nawet kulka z mielonych ziółek mu się dostaje
Homer ok, linieje okrutnie kłakami... Nie lubi wyczesywania. Niestety przez problemy z pęcherzem musi jeść karmę urino, która jest moczopędna. Kilka razy się zdarzyło, że ze szmatą i mopem po klatce biegałam... Ale już dopracowaliśmy plan. Jak się da, to wychodzimy 6x (z czego 3x to tylko sik i z powrotem) - to w dni wolne. Czasem uciekam z pracy na godzinę jak wiem, że muszę zostać na nadgodziny a Mig też późno kończy. Rano nie czekam na budzik i nie każę, jak kiedyś, czekać Homerowi, tylko wychodzę jak tylko on wstanie czyli np o 4:30... Potem na pół h jeszcze się kładę, ale to bez sensu i i tak idę niewyspana do pracy. Tak jest generalnie codziennie, ale trudno, ja to se pójdę do łazienki, a pies jak go nie wyprowadzę, to się nie wysika. No i musimy go rozpraszać jak jedziemy windą i idziemy na zewnątrz, bo to jest sekunda jak on się potrafi zatrzymać, stwierdzić, że już tu i sika... A to kafle na klatce... Więc na wszelki wypadek mamy ze sobą pojemnik. Ręcznik papierowy się nie sprawdził, bo na tyle siku musiałabym mieć pół rolki... Na razie raz użyłam pojemnik, a tak to udaje nam się go doprowadzić na ulicę.
Raz było okrutnie, bo zaczął sikać na szczycie schodów, które już na chodnik prowadzą, i chciałam go szybko ściągnąć z tych schodów, więc ja go ciągnęłam za szelki, on nie przestawał sikać, zaczął się ślizgać po schodach i prawie spadł i taka masakra była, że myślałam, że się poryczę... Ale już jest ok, mamy sposoby i zostało to tak jakby opanowane..
Jak to było? - człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił? Więc ja jestem odpowiedzialna za to, co se do domu wzięłam.
A, ostatnio jak po spacerze już wracaliśmy, Homer był tak pobudzony, że jak go zachęciłam (drapanie po karku) to zaczął truchtać i nawet kilkanaście kroków biegiem zrobił
