Dziękuję Wam. Taką scenkę pożegnalną ułożyłam.
Buniak usłyszał, że Klawisze coś knują w sprawie ostatecznego porwania i postanowił wziąć sprawy w swoje chybotliwe łapki.
Zjadł trochę mazi. Pożegnał się z Majką. To znaczy został przez nią wysmyrany po dziobie i uchu i w zamian dał jej z dyńki.
Powspominały razem te sześć i pół lat wspólnej odsiadki, z czego cztery i pół w Clatcatrazie. Niejedną cykorię się razem zjadło, niejedną plantację towaru obaliło. Niejedno porwanie przez ufoków się przeżyło. Nabyło się niejedną dziarę i oddało w sumie sporo kawałków ciała.
Inni więźniowie, tacy mniejszego sortu, przychodzili i odchodzili. Forestina, Pędzik, Ridż Forrester, Pan Koparka, Drops, Nindża... Tylko Bunia z Majką siedziały w Clatcatrazie od zawsze.
-Nie dawaj się jej za bardzo gryźć w tyłek. Miej swoją godność, Majka. No, na mnie już czas.
I poleciał Buniak za Tęczowy.
Ledwie zdążyłam Majkę odstawić a po chwili było już po wszystkim. Nie łapała powietrza dziobkiem, ale miała takie ostatnie zrywy, jak chomiki. Poszło bardzo szybko.