Dawno nie pisałam, ale żyjemy. Hagrid już 3,5 tyg po zabiegu, jeszcze trochę i pójdzie do dziewczyn. Z Pinki i Freyką już się zaprzyjaźnił przy okazji wspólnych spotkań z przyzwoitką, Eris - jak to mały wredny agout - chce nim rządzić i go ustawiać, Ivy boi się go jak diabła i ucieka wrzeszcząc i tupiąc głośno. Można powiedzieć, że prawie mam je już połączone

Ale finał za ok 2.5 tyg. Lilo skończył iwermektynę i zmiany skórne mu się rzeczywiście cofnęły, za to przy okazji rutynowej kontroli z Lilkiem wyszły cyrki z Maggie, której lekarz w ramach oględzin "tak przy okazji", wykrył zły zgryz i zrotowanego siekacza. Meg przeszła RTG czachy i wszystkich zębów na wziewce i niestety znaleziono jej jakąś dziwną zmianę w czaszce za tylnymi zębami, jakiś dziwny zmineralizowany krąg. Może to być stara zmiana pozapalna, tworzący się ropień, albo nic istotnego pt. bo taka jej uroda... RTG do powtórzenia za miesiąc. Przy okazji RTG czachy, lekarz cyknął jej z ciekawości też zdjęcie klaty po tych jej złamaniach i wyszło nagle na kliszy, że ma lekko powiększone serce. Zdębiałam, bo była jakoś w lutym u kardiologa. Wczoraj byliśmy na echo. Z Lilkiem i Meg. Lilek wyleciał na kopach z gabinetu jako obrzydliwie zdrowy i ma się nie pokazywać u kardiologa przez najbliższe pół roku, po jego zmianie w sercu nie pozostał nawet ślad. Meg za to ma odbicia w płucach i lekką zmianę do zaleczenia i dostała Prillium, więc Ivy będzie musiała się podzielić swoimi zapasami. Na kontroli była też oczywiście Ivy na doczepkę, bo ostatnio zaczęła znowu coś nam huczeć i chrumkać, zaczęłam ją nebulizować NaCLem na własną rękę i jakby przeszło, ale nasza pani doktor wczoraj grubaskę skrupulatnie osłuchała i przeskanowała na szybko sondą i dała jej jeszcze przeciwzapalny na 3 dni. Z ekipą na wizytę pojechały też od razu nasze tymczasowe tymczaski Janinka i Grażynka

Nasza dr Rosińska przyjęła skiniaczki od ręki. Jasia ma zdeformowane stópki i zaawansowane pododermatitis, pani dr załamała nad nią ręce. Oczyściła stópki i założyła opatrunki, przycięła też fachowo wszystkie pazurki, żeby problem nam się nie pogłębiał. Potem osłuchała i obmacała Jaśkę dokładnie, przyłożyła na chwilę sondę do serduszka i obejrzała płucka na usg, bo Janinka ma niestety ostry szmer osłuchowy w sercu. Będzie wymagała echo serca w najbliższym czasie, gdyż niestety jest ślad płynu w klatce piersiowej, ale nie ma tragedii. Będziemy walczyć teraz o te biedne stópki. P. dr dała maść i nauczyła nas robić Jaśce butki, Janinka będzie musiała przez dłuższy czas biegać w pepegach. Codziennie trzeba jej zmienić opatrunki i wyczarować nowe butki. Grażynka przy Jasi to prawie okaz zdrowia. Jedynym problemem jest ropiejące oczko (ma przytkany kanalik łzowy i będzie wymagała płukania oka), do którego musimy wpuszczać 4 x na dobę krople z gentamycyną, no i lekkie wzdęcie, na chwilę obecną do regulacji dietą i probiotykiem i do obserwacji. Na fotce Jasia na kolanach u mojej córy dumnie prezentuje nowe adidasy

Fotka średniej jakości, ale troszkę widać co i jak.
