Nindża:
Postanowiłem, że koniec z tą odsiadką. Zresztą, ile można być Ostatnim Chomikaninem Clatcatrazu? Poleżałem trochę na Klawiszce (niech ma, dałem się nawet poprzytulać pierwszy raz w życiu), zjadłem kaszkę, zawinąłem w ciepłą szmatkę, złapałem w łapki kawałek jabłka i wyruszyłem za Tęczowy.
Ledwo zdążyłam. Posiedzielismy razem, już był zimny więc go ocieplałam ręką i zawinęłam w bawełnianą szmatkę. Ale już nie chciał jeść za bardzo, tyle co kilka łyczków mazi. Chwilę przed, jak to chomiki, próbował jeszcze gdzieś zajść. Sama agonia była błyskawiczna, kilka gwałtownych wciągnięć powietrza i już. Drops dłużej umierał.
Jestem u rodziców więc będę mogła jakoś go godnie pochować w przeciwieństwie do reszty. Pójdzie z prowiantem na drogę bo chwycił jabłko i trzyma.