Loczek dzisiaj chyba pierwszy raz w życiu nie wyszedł do jedzenia. Tylko leżał i patrzył. Dałam leki - w tym przeciwbólowy, podkarmiłam - po jakimś czasie ruszył, ale bardzo nieśmiało i odrobinę.
Wprosiłam się do lecznicy, dr Magda miała okienko. Rtg pokazał, że to prawdopodobnie zaostrzenie kręgosłupa, bo kamień jak siedział, tak siedzi, ale świnka oddaje mocz, więc to raczej nie to. Będzie na obserwacji.
Pojechali oboje - mam spore zamieszanie w domu przez najbliższe kilka dni, więc i tak mieli tam hotelikować, trudno - będą dwa dni dłużej, ale przynajmniej mam pewność, że to nic ostrego. Ostatecznie będzie brał dozywotnio tramal.
Harold i Elwira wrócili do domu - było to zacne, urodziwe i nieklopotliwe towarzystwo. Lubimy takich gości

Ich Duża wzięła na najbliższy tydzień Argonita - trochę żeby mi pomóc, a trochę bo potrzebuje towarzystwa dla Filippy... Zobaczymy, czy cos z tego wyniknie.