Historia mojego zaświnienia rozpoczęła się w dzień moich 30 urodzin. Aby osłodzić mi nieco ten przykry moment, spowodowany zmianą kodu na trójkę z przodu, mąż mój postanowił spełnić moje marzenie o posiadaniu świnki morskiej i tak oto w naszym domu pojawiła się Inka.
O taka była malusia!

Inka jest spokojna, taka świnka-mędrzec. Nie za bardzo lubi ruch i jakąkolwiek aktywność. Jest powolna i ociężała, a kiedy idzie to wygląda jak mały czołg. Nie lubi być głaskana, oprócz głowy i tzw. międlenia uszka, w innym przypadku turkocze z niezadowoleniem. To świnka nakolankowa, jak ją położyć, tak zostanie i, co ważne, sygnalizuje kiedy chce siusiu

A teraz kawał ze mnie świni:)


Po tym jak zamieszkała z nami Inka, zaczęło nam się wydawać, że może być jej smutno samej, dużą część dnia nikogo w domu nie było..I tak oto po ok. dwóch tygodniach zawitała do nas Czaka.

A ja natrafiłam na caviarnię i okazało się, że o świnkach nie wiem NIC! - a przede wszystkim, że to zwierzęta stadne! I nigdy by mi do głowy nie przyszło, że można zaadoptować zwierzę inne niż pies i kot!
Czaka od początku pokazała kto tu rządzi, do tej pory jest alfą w stadzie. Jest odważna i ciekawska, śmiało podchodzi do ręki, daje się głaskać, ale trochę jak kot - kiedy nie ma ochoty - odchodzi, ale nie ucieka. Na kolankach jest niespokojna, wierci się a po chwili kładzie, nasłuchuje i węszy. Sika bez ostrzeżenia oraz produkuje mnóstwo bobków. Ulubienica mojego TŻ, taka "jego świnka"

Królowa we władczej pozie "Pozwalam Ci mnie głaskać"!

Oraz trochę bardziej na luzie

Po niecałym roku trafiła do nas Isia, odebrana dziecku "znajomych-znajomych" które nie za bardzo wiedziało i chciało opiekować się małą świnką. To była miłość od pierwszego wejrzenia.Jak się okazało,ta futrzasta rozczochrana kulka ukrywała sekret - 18 lutego na świat przyszedł Mamyszek. Tak bardzo chciałam, żeby był dziewczynką! Ale los chciał inaczej i teraz Mamyszek oraz jego kumpel Piętaszek wiodą szczęśliwe świńskie życie u mojej przyjaciółki:)
To zdjęcie zawsze bardzo mnie rozczula - malutka Isia podczas łączenia z moimi ciotkami

I Mamyszek malusi

Wyrósł na pięknego kawalera

Co tu dużo mówić - Isia to moja "faworyta". Wszystkie je kocham, ale ją taką trochę inną miłością, tak jak się kocha takie trochę głupiutkie i niezbyt rozgarnięte dziecko. Bo taki właśnie jest mój Isiaczek Mały Pisklaczek. Od ręki ucieka jakby ją sam diabeł gonił, złapana podnosi larum, potem łypie okiem z przerażeniem, jednocześnie słodko tuli główkę do mego ramienia i wyciąga stopy. Jednak odkąd nie jest najmłodsza w stadzie wydaje mi się że nabrała trochę śmiałości:)
Uwaga, pozuję!


i jeszcze jedno -tuż przed wizytą u fryzjera


Dokładnie 25 maja osobiście przywiozłam z Wrocławia małą Mary - moja pierwszą adoptowaną świnkę. Malutka skradła moje serce od pierwszej chwili gdy ją ujrzałam na forum, wiedziałam, że muszę sprawić by mogła z nami zamieszkać. Derwuś się zgodziła (



Mary miała być lunkraya a jest typowa rozetka, ma spódniczkę i piękne bokobrody. Łączenie z pozostałą trójką przebiegło prawie bezboleśnie, ot parę przepychanek i gonitw ale tak lajtowo. Mary jest bardzo gadatliwa, bez przerwy coś nadaje pod noskiem. I jako jedyna głośno domaga się jedzenia, ale robi to za cztery świnki. Każdy szelest reklamówki prowadzi do nieprawdopodobnego hałasu. Jest bardzo pro-świnkowa, na kolankach niespokojnie nasłuchuje odgłosów i nawołuje inne świnki.Jest odważna i nie boi się postawić starszym, ostatnio zaczęła jakby..szczekać do Isi!
Duża już ze mnie dziewczynka:)

ulubione pozy:)

Uff!!!


Z tego miejsca chciałabym podziękować Ince, Czace, Isi oraz Mary za to, że nieustannie inspirują mnie do tworzenia nowych historyjek o swoim życiu i problemach natury świnkowej . I chyba z nich właśnie można najwięcej dowiedzieć się o moim stadku

Pozdrawiamy!
