Nie mogę uwierzyć, że Romeczka  już nie ma 

 , śmierć przyszła po niego nagle i niespodziewanie 

 .
Jeszcze wczoraj trzymałam go na kolanach i głaskałam, ba dzisiaj rano zajadał ogórka i jabłko. Przed 10-tą musiałam wyjść do pracy i zajrzałam do świniaków. Zachowanie Romcia wzbudziło mój lekki niepokój, bo był jakiś taki niespokojny, jak nie Roman. Niestety musiałam wyjść z domu. Mój syn przyszedł ze szkoły przed 13-tą i to on znalazł Romcia martwego, myślał, że odpoczywa, bo leżał jak zwykle w pozycji sfinksa, łapki z przodu, spokojny i uśmiechnięty. Chciał go pogłaskać i doznał szoku, bo Romek był już sztywny. Mój mąż z synem pochowali Romcia  w niebieskiej norce w której do nas przyjechał, obok Kudłatka i Kubusia. Romuś był u nas rok i  bardzo go będzie nam brakować.

 Romeczek [*]