Wygląda na to, że Helcia miała niesamowite szczęście. Główka lekko przekrzywiona została, ale dziewuszka wraca między żywych. Stan się wyraźnie poprawia. Prośka już nauczyła się unikać gwałtownych ruchów, które powodują upadki. Na pierwszy rzut oka nie widać, że świnka ma jakieś kłopoty. Radzi sobie coraz lepiej, odstawiamy kolejne medykamenty. Niech już tak zostanie!

Swoją drogą, te uszne problemy, to straszne świństwo, podstępne, złośliwe i... skąd, do groma? Hanys zachorował w sklepie i takiego go dostałam. Pomogła interwencja chirurgiczna. Amisz pochorował się w MV, dopiero potem trafił do mnie - u niego przebieg stanu zapalnego i jego skutki były łagodniejsze. Następna trafiła do nas bardzo niedoborowa, leżąca, z niedowładem, Haridasi. Kiedy stanęła na własnych łapkach, okazało się, że ma przekrzywioną główkę. Na RTG wyszły "uszy Hanysa", ale żadnych więcej objawów stanu zapalnego nie było. Nie udało się uratować Mani - prawdopodobnie dlatego, że kiedy choroba zaatakowała uszy, Manieczka była już osłabiona z powodu innych przypadłości zdrowotnych.


W izolatce siedzi 320 g nieszczęścia. Mała Toto walczy o przetrwanie. Jest bardzo chuda na pyszczku. Ma zapalenie spojówek, grzybicę i wszoły. Słabiutka jest, poleguje. Jest jak chomik, bo cała zagrzebuje się w trocinach. Dałam mały domek i wsadziłam Toto do środka, bo stała naprzeciw wejścia i nie wiedziała, o co chodzi. Wciągnęła po chwili do środka wielki liść mlecza i pożarła połowę. Głównie śpi. Sza! Do chatki wessało resztę liścia...
