SZYBKI WYBIEG, JESZCZE SZYBSZY SIK
Klawiszka:
Wyciągnęłam (podstępem) świnie na podłogę w celu podania leków. W przerwie między jednymi a drugimi wyżerały resztki towaru z dolnej plantacji oraz sikały do doniczek bo czemu by nie. Trzeci Klawisz oczywiście przyszedł pomagać...

Jak wiadomo, w przekonaniu Trzeciego świnie demonstracyjnie nie istnieją. A ponieważ nie istnieją to trzeba zawsze zwracać się do nich kuprem albo przynajmniej tyłem głowy. Spojrzenie bezpośrednio na nie nie jest fizycznie wykonalne. Po chwili Trzeci oddalił się z miejsca pracy i poszedł się użalać na swój ciężki los Klawiszowi (nikt nie kocha, nikt nie głaska, nikt nie zauważa).

Kiedy nie było już co wyżerać Blanka w odruchu niesłychanego męstwa poszła zwiedzać kuchnię (tzn oddaliła się na jakieś 2-3 metry) a Peppa udała się w przeciwną stronę do szafy, kitrając się chyłkiem za oranżadą.

W czasie gdy Klawiszka zajęta była ratowaniem Blanki przed ewentualnym dopadnięciem do psiej miski, Peppa błyskawicznie znalazła sobie w szafie starą poszewkę i odnaczyła ją wydzielinami dwojakiego rodzaju. Po chwili dołączyła do niej Blanka czyniąc podobnie. W ten sposób świnie uzyskały nowe posłanko.

Po wyżarciu wszystkich leków, z mniejszą lub większą chęcią pójścia na współpracę...

...Blankę dopadła okrutna tęsknota za celą. Klawiszka oszczędziła jej więc niezdarnych podskoków na glebie i wywróceń. I tak oto więźniarki (plus poszewka) udały się do klatki a Trzeci mógł bezpiecznie wrócić na posterunek.
THE END
