Serio

Moja teoria to śmierć Wiedźmina, która przepełniła czarę. Po dwóch pogrzebach w najbliższej rodzinie mobilizacja organizmu mnie przeciągnęła przez pierwsze 9 miesięcy żałoby. Siły czerpałam także ze wsparcia czworonożnego. Geralt był dla mnie specjalny. Od razu jak zachorował, ja też się położyłam. Od tego czasu już 4 zapalenie oskrzeli przechodzę.
Do tego wiele wakacji z pogodą uniemożliwiającą relaks plus przewlekłe zapalenie obu achillesów i terapia zalecona przez sławnego ortopedę polegająca na, cytuję, "ograniczeniu ruchu do minimum".
Oraz bardzo niekomfortowa sytuacja w moim zawodzie.