Jaskier jest najmniej odważny z całej trójki (choć tężyzną i wzrostem? długością? góruje nad Yarpenem i Cahirem), ciągle ucieka, gdy podchodzę do klatki i choć zdarza mu się wziąć jedzenie z ręki, robi to rzadziej od pozostałych. Potrzebna mu zrównoważona żona, która pokaże mu, że człowiek nie jest zły. Szkoda mi go było dzisiaj, bo gdy Yarpen bezstresowo dzisiaj na kolanach u mnie zajadał pietruszkę, on nawet jej nie ruszył, choć natka leżała przed samą mordką.
W niedzielę chłopcy posmakowali nowalijek, tzn. podagrycznika i nieśmiało pokazującego się w lesie mniszka. Rodzinna wyprawa z psem na spacer zaowocowała poszerzeniem jadłospisu. Nie muszę wyjaśniać, że zielenina szybko zniknęła, o wiele szybciej niż ja ją zbierałam

.
Wczoraj chłopaki byli na pierwszym wybiegu w czasie sprzątania klatki. Zachowywali się grzecznie, nie oddalali się zbyt daleko ani nie miałam problemów z połapaniem ich.
Mógłby już być dawno w swoim własnym domku razem z żoną, ale nie ma kto zrobić WPA

. Warszawiacy zgłoście się!
