Polar znowu popadał w depresję- strata drugiego kolegi w tak krótkim czasie, to trochę za wiele, jak na niego... Myślałam i myślałam. Tamu nie nadaje się teraz do łączenia, z resztą jego los jest bardzo niepewny. No i po naradzie rodzinnej postanowiliśmy przedwczoraj spróbować połączyć Polara z takim troszkę podrośniętym maluszkiem. Chyba będzie ok.
Ale tak ogólnie- kiepsko u nas nadal.. Tamu po zabiegu wyszycia ropnia nie może się pozbierać, a właśnie minął miesiąc. Antybiotyk miał przedłużony, bo mu się jakaś infekcja GDO przyplątała. Ropień do dziś sączy, w żuchwie toczy się jakiś stan zapalny- to widać... i czuć. Jak płukałam ranę, to piana pojawiła się w pyszczku- znaczy się jest przetoka pod zębem. Prosiek chce jeść, a nie może, jest na kolejnym antybiotyku. Ogólnie bardzo słabo to wygląda
Ja jestem uziemiona, bo jedną rękę mam po małym zabiegu- na szczęście lewą. Prawą ręką sporo można zrobić, ale nie wszystko. Dziś ciocia MAS wzięła Tamu (i Mroka) do dr Zalewskiej. Specjalnie przyjechała do mnie, żeby mi zabrać świnie do weterynarza, a potem mi jeszcze je odwiezie..- jestem bardzo wdzięczna! Tylko bardzo się martwię, bo Tamu już chyba nie da rady. Potrzeba cudu. No i tak siedzę i czekam na telefon i na to, co dalej będzie.