Dziękuję! Bardzo się cieszę, że się chłopaki podobają
Fakt- czas leci, jak głupi. Naprawdę nie wiem kiedy ten rok z Bohunem minął. Fajna świnia z niego, choć nie zawsze dale się pogłaskać, ucieka. No zero wdzięczności za przygarnięcie

. Ale próbuję niestrudzenie i czasami pięknie rozpłaszczy i znosi te moje głaski mrużąc oczka. Ore zachowuje się identycznie. Najbardziej do człowieka garnie się Leszek- on to w ogóle jest bezstresowy facet - sam podchodzi do głaskania, a jak chce wyjść o swojej porze na wybieg, to się wspina na rękę. Leżąc już w zgięciu łokcia przeciąga się spektakularnie przebierając przednimi łapkami i ziewa.
U nas w zasadzie wszystko bez większych zmian. Co 2-3 tygodnie jeżdżę do dr Judyty do Gdyni na korekty z Artu i Tamu. Oczywiście zawsze jadą też jakieś tymczasy- obowiązkowo Rudi i Mroku, reszta składu różna. Zwykle 5-10 świnek.
Ostatnio byliśmy 16-go stycznia. Artu spadł wtedy na wadze do 480g, ale dziś ma już 515. Sam zajada karmę ratunkową ze spodeczka. Próbuję wcisnąć mu też trochę na siłę, ale broni się jak może. Zdecydowanie woli jeść sam. No ale to trochę za mało. Tamu waży ok 750 i ten z kolei woli strzykawkę, sam się za jedzenie ratunkowej nie bierze za bardzo. Bezoar się nie odnawia. A"propo- u Artu... bezoar znikł sam z siebie

. Nie udawało go się rozpuścić żadnymi pastami i tabletkami z papayą, w końcu odpuściłam. Kiedy schudł tak bardzo, to się okazało, że i bezoara nie ma. Czyżby się strawił? Jest to zagadka nawet dla samej dr Judyty.
Ja się nie czaruję, że on wyzdrowieje, ale póki widzę, że ma chłopak chęć życia, że jest aktywny w miarę- to robimy swoje.
Tamu, mimo że sam nie je- wydaje się być w lepszej kondycji. Przede wszystkim jest wizualnie grubszy. Obaj jednak wyglądają dość przygnębiająco, zawsze umorusani karmą ratunkową, którą wiecznie rozgrzebują łapkami i wycierają gdzie się da, głównie o szybę czołową swojej klatki.
Lesio schudł trochę, zaczęłam się martwić. Odkryłam jednak, że ułamały mu się dwa górne siekacze. Podniosłam dawkę wit C i mam nadzieję, że te zęby, które odrosną będą mocniejsze i ładniejsze.
To chyba takie najważniejsze wieści w skrócie.
A teraz obiecane fotki. Takie tam z życia wzięte.
Chorowitki

Artu i Tamu mieszkają teraz w klatce Saszy, w wydzielonej części. On nie toleruje innych świń, więc ma chociaż sąsiadów- i to baaardzo blisko
I reszta świniaków- fotki z ostatnich tygodni i miesięcy. Dużo, bo nie wiedziałam, które wybrać . Nie ma Kazika i Normana, ale oni ogólnie mają mało zdjęć, w sumie nie wiem dlaczego.
Sasza
Sasza
Ore
Ore chwalący się już zdrowymi zębami
Bohun
Obiecany Polarek
Wspomnienie jesieni
Leszek
