Tuż przed Świętami nasz gość, koszatniczka Pucki, Fikander, uznał, że będzie fajnie uszkodzić sobie tylną stopę, lewą. Pucka 20 grudnia była z nim u dr Magdy, więc rtg, antybiotyk i inne zalecenia, złamania nie ma, musi być jakieś uszkodzenie części miękkich, być może od kolowrotka, choć niby bezpieczny. Stopa spuchła jak bania i wyraźnie bolało, bo biegając opierał się na pięcie . Musiałam zabrać kółko, Fik wściekły, krzyczy na mnie, bo w dodatku trzeba łapę smarować maścią ichtiolową, a jest to wierzgający kosz, a nie świnka i prawdę mówiąc, trochę się boję jego zębów. Ale kuracja daje dobre wyniki: jak dotąd mnie nie ugryzł, cho się stara,

stopa lewa dzisiaj prawie równa z prawą, zwierz biega nie kulejąc. Wczoraj w ramach wymiany świątecznych życzeń wysłałam Pucce fotkę stóp Fikandra.

Po posmarowaniu maścią, dlatego tak się błyszczą i futro nieteges z tego samego powodu. Reszta Fikandra jest w norce, stopy wystają w celach leczniczych i dokumentacyjnych.
Dzisiaj opuchlizna daleko mniejsza, a Fik zajada z apetytem.
