Alenka coraz grubsza. Mama - nerwus. Rozstawia koleżanki po kątach, więc wieją na daszki, gdzie "brzuchatka" wleźć nie daje rady. Je za czterech... Czekamy... i doleczamy grzyba na uchu...
Jakiś "mały Messi" sprzedał dziś Alence parę solidnych kopniaków w boczek, po czym, niezadowolony widać z panującej "na kwadracie" ciasnoty, wyprostował kopytka i wierzgnął kilkakrotnie. Alenkowy boczek wyglądał, jakby się chciał z niego wydostać "Alien" we własnej osobie. Zjawisko trwało dłuższą chwilę i wyglądało dość niesamowicie... O aparacie pomyślałam za późno...
Generalnie, Mamuśka rąbie, niczym sześciu drwali, wszystko, co jadalne. Krąży od michy, do michy i wyrywa innym z paszczy. Rośnie wszerz... Reszta bez zmian. Czekamy więc cierpliwie.
huhu! Będzie tego towaru dużo, albo duży No i chyba powinny już za chwilę rodzić te babeczki? Zoira była z Miladą na kontroli i dr mówi, że max tydzień.
btw @zwierzur, powinnas pisać opowiadania. Mogą być o zwierzętach
"Człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił" A. de St Exupery kontakt tylko porcella7@gmail.com
Alenka już ledwo chodzi. Nawet do miski z jedzeniem trudno jej się dźwignąć. Głównie poleguje, z godnością wyciągając jedną stópkę. Oddzieliłam mamuśkę kratką, bo koleżanki ją denerwowały bieganiem i szturchaniem, próbowała wredoty podgryzać, ale te sprawniejsze od grubaska i bez trudu zwiewały, żeby... wrócić za chwilę i dokuczać dalej... To już chyba naprawdę niedługo.