Już dobrze.
Wieczorem zrobił się lichy, wzdęło go, przestał jeść, siedział w kącie osowiały, oczy puste. Dałam mu przed czasem tolfedynę, może on wymaga więcej, bobotic, masaż, leżenie na Dużym. W nocy zjadł chętnie i był lepszy. Rano Otonia zaczęła się okropnie szarogęsić. Idę do nich z cykorią a Wiedźminster pierwszy przy kracie, złapał liścior i w nogi. A ja stoję w koszuli nocnej z głąbem w garści i ryczę z ulgi. Jak podjadł, drań przeszedł do ofensywy. Pokazał, kto tu jest Chanen. Przeleciał królową Apis i Otonię wielokrotnie i syt chwały wypił z pół poidła
Dzięki za kciuki
