Ta walka na fb to jakaś tragedia

A jak komuś zaginie kot to zamiast udostępnić ogłoszenie to krytykują... I te komentarze w stylu
kolejny "szczęśliwy" wychodzący kot. Niby wiem, że nie powinno się kotów puszczać samych bo może coś im się stać ale nie każdy kot wytrzyma zamknięcie w domu. Frugi samego nigdy w życiu bym nie wypuściła nawet na zamknięty ogród bo Frugasek nie widzi zagrożenia ze strony innych zwierząt, jest kaleką i mógłby spaść i coś sobie zrobić a do tego jest ciamajdą i jak gdzieś wlezie to nie umie wyjść... A Mruczek mojej cioci jest zupełnie inny. Jak chce wyjść na dwór to najpierw rozrabia a jak pomimo tego nikt go nie wypuszcza to potrafi drapnąć. On ma charakter półdzikiego kota (pomimo, że został przez nas znaleziony jako mały kociak), boi się różnych rzeczy ale jak coś mu nie pasuje to robi się agresywny. Sąsiadka mojej cioci nie raz widziała jak gonił lisy z podwórka... Ale na dworze nie da się ani złapać ani pogłaskać. Nie wyobrażam sobie takiego kota zamknąć w bloku. Ile się słyszy, że niektóre koty jak dorosną to robią się agresywne? Mruczek na pewno też by atakował ludzi bo nie wyszalałby się na dworze... Ja na tych kocich grupach nawet nic nie komentuję bo zjedliby mnie żywcem za to, że jestem za wypuszczaniem kotów (ale nie każdego i nie np. w centrum dużego miasta).
Frugo uwielbia jeździć na spacer. Przeważnie jeździ na swoją łąkę ale jak go weźmiemy do lasu to ma zajęcie bo musi wszystko obwąchać, wejść w każdy krzak itd
Dziewczyny ładnie podskoczyły z wagą. Pamiętam jak Tola w najgorszym momencie (wtedy co miała ropień) spadła na 620 g...

A Nutka po rwaniu zęba zjechała na 760 g. Może Nuteczka dobije do kilograma, który miała przed chorobą?