Heh, z tym karmieniem to jedna wielka loteria. Ja prawie biustu nie mam, a syn jak się przyssał po porodzie to tak został na prawie 3 lata... A byłam prawie pewna, że nie dam rady go wykarmić. Córa podobnie. Nie obwiniaj się, to nie Twoja wina, wiele zależy od wielu różnych czynników, predyspozycji genetycznych, hormonów, Twojego stresu, budowy choćby podniebienia i odruchu ssania małej. Jak czujesz, że lepiej będzie Wam na butelce, to karm butlą. Jak się mała nie najada, to będzie Ci się darła jak wściekła i i tak wtedy spasujesz, bo nie będziesz miała wyjścia. Póki dasz radę fizycznie i psychicznie to odciągaj mleko dla małej i dawaj nawet z butli. To inwestycja w jej odporność, przeciwciała i te sprawy. Prawdą jest, że im więcej będziesz odciągała mleka i im częściej, tym więcej będzie się go pojawiać. Przynajmniej powinno. Może mała ma słaby odruch ssania i stąd problem, na butelce się tak nie zmęczy jak przy piersi. Tylko musisz mieć dobry i solidny laktator. Ja już wypadłam z tego rynku, bo dzieciaki podrosły, ale tylko Avent z ręcznych dawał radę. Reszta to buble. Może szkopuł tkwi w laktatorze.
Co do Twoich uczuć, to normalne. Ja nie ryczałam, hormony mną chyba aż tak nie targały, ale nie zapomnę swojego pierwszego wrażenia jak zostałam z synem sam na sam w sali po porodzie, tej bezradności jak się w dobę po porodzie zaczął drzeć, a ja nie mogłam w żaden sposób go uspokoić, nie mogłam dać sobie z nim rady a ten pruł się i pruł, tych wymownych spojrzeń położnych i pielęgniarek, które chciały mieć święty spokój i patrzyły na mnie takim wzrokiem jakbym mu coś zrobiła. Młody miał pierwszą kolkę, co wtedy było nie do pomyślenia, bo przecież jak to, pierwsza kolka to około 3 tyg życia zgodnie z książkowymi "mądrościami", a ja głupia pinda (miałam niewiele ponad 20 lat) pewnie się czegoś nażarłam i teraz biedne styrane dziecko krzyczy... Ręce mi się trzęsły, bałam się własnego dziecka, ta modlitwa w duchu, żeby ktoś przyszedł i mnie uwolnił, najlepiej go choć na trochę zabrał...
Nie myśl, że mała Ciebie nie potrzebuje. Potrzebuje nawet bardziej niż jesteś sobie to w stanie sobie wyobrazić. Musicie się teraz wzajemnie ze sobą oswoić, nauczyć siebie nawzajem. Obie jesteście w zupełnie nowej dla siebie sytuacji. Potrzebujecie czasu. Z dzieckiem jest jak z prosiakiem

To wszystko minie, uwierz mi. Jedyne co nie mija to tylko wrażenie, że nie ogarniasz. Ja tak nie ogarniam od 15 lat
A co do darcia to tak, ocipieć idzie. Starsze było mega kolkowe, miało wręcz swoje stałe pory darcia się. Jak zaczynał około 17 to kończył tak koło 22, aż nie padł ze zmęczenia. I tak przez 8 miesięcy, dzień w dzień z małymi krótszymi przerwami... . Przerobiłam chyba wszystko, prasowanie pieluch, wanienkę z ciepłą wodą, suszarkę, odkurzacz, noszenie i bujanie, Infacol, Espumisan, Gripe Water, herbatki, czopki

Dziękowałam Panu Bogu, że czasem ktoś wpadł i ponosił za mnie... Wariatkowo. Pocieszę Cię, że wyrastają z tego i przychodzi ten moment, że przestają się drzeć z jednych powodów, a zaczynają z innych. Uszy do góry, będzie dobrze

A teraz jak młodemu wypominam, to się jeszcze z tego śmieje...
