Paprykarz, ja na forum teraz piszę raz na ruski rok i mało, a do Twojego tematu nie zaglądałam w czasach mojej dużej forumowej aktywności, ale dziś poczułam, że muszę.
Pół roku temu czułam wiele z tego, co opisałaś. Miałam wsparcie rodziny, ale i tak było mi ciężko. W szpitalu jeszcze się zaczęło, później też różnie bywało.
Karmienie piersią. U nas też początek był trudny. 1,5 doby na mleku modyfikowanym, bo mały bardzo spadł z wagi i doszło do odwodnienia. Od powrotu do domu jakoś poszło. Aby rozkręcić produkcję, trzeba dziecko non stop przystawiać. To jest normalne, że wisi na cycu godzinę, a za 20 minut znów się chce przyssać na kolejną godzinę. Noworodki tak mają, potem się to stabilizuje - spokojnie, będziesz mogła normalnie funkcjonować

Wiem, że łatwo powiedzieć "przystawiaj" - cycki pewnie bolą. Może warto znaleźć doradczynię laktacyjną. Nawet kilka konsultacji po 150 zł to o niebo taniej niż mleko sztuczne przez x miesięcy. Ból mija stopniowo przez pierwsze tygodnie. Potem karmienie jest już zupełnie normalne. Możesz jeść co chcesz. Nie musisz wypijać 4l wody dziennie (aczkolwiek może Ci się chcieć, to wtedy pij). Karmienie jest bardziej naturalne, niż to w którymś momencie kobietom wmówiono. Jeśli masz wolną chwilę, poczytaj Hafiję na jej blogu, bo to najlepsze miejsce w internetach na temat karmienia piersią.
Piszę to wszystko nie po to, żeby Cię namawiać czy zmuszać do karmienia. Jak nie chcesz, nie dajesz rady, to nic nie musisz. Piszę to tylko po to, by powiedzieć Ci, że wiele problemów ma już swoje rozwiązanie. Nie jesteś jedyną, którą spotkały trudności. Jest nadzieja dla Ciebie
Co do całej reszty - też miałam wrażenie, że syn woli inne osoby ode mnie. Też miałam dość, nie wierzyłam, kiedy wszyscy mi mówili, że dobrze sobie radzę. Co rusz widziałam w moim dziecku coś nie tak - wydawało mi się, że ma krzywą głowę, że ciągle coś nie tak z ręką (złamał obojczyk przy porodzie), szukałam objawów refluksu czy innych głupot. Ciągle się o niego bałam. Że mu za zimno (biedaka strasznie przegrzewałam), że źle, że z nami śpi. Zarazem chciałam czasem uciec. Ale za 5 minut chciałam z płaczem wrócić, bo mnie dobijało, że kto inny go teraz przytula. Myślałam, że powinien mieć lepszą matkę niż ja. Czasem nadal zdarza mi się tak pomyśleć, ale już bardzo rzadko.
Godzinę temu mój syn skończył pół roku i naprawdę, z ręką na sercu - to, co było problemem jeszcze 6, 4 czy nawet 2 miesiące temu, jest już przeszłością. Nie, że nie ma nowych problemów

ale z takim dzieckiem jest ciągła zmiana i wszystko szybko mija. Mój syn żył pół roku tylko na cycu, a dziś dostał marchewkę. Nawet nie wiem, kiedy to zleciało, przecież dopiero go urodziłam. Pamiętam, co czułam wtedy i wydawało mi się, że zostałam uwięziona w jakiejś pułapce, że to nie minie. Ale minęło. To, co teraz czujesz, też prawdopodobnie minie. Na razie wygląda to jak klasyczny baby blues. Po porodzie, jaki by nie był, wszystko wywraca się do góry nogami i te uczucia są normalne.
Dasz radę. To nie jest tylko takie gadanie, dasz radę naprawdę, ogarniesz - i dziecko, i świnie, i wszystko. Nawet teściową pokonasz, bo dziecko na dłuższą metę daje super power każdej matce

Trzymaj się.