Ale odpukać, tfu tfu, u chłopaków wszystko w porządku.
Wczoraj robiliśmy im spa - do pytania wyżej, tak, sami obcinamy, wczoraj nawet bezproblemowo poszło, ale może dlatego, że prosiaki pierwszy raz od prawie roku wybrały się na samodzielne zwiedzanie całego mieszkania (zamiast lecieć z prędkością światła do kąta za klatką) i były z deka zmęczone. Dodatkowo Tazos przeszedł mycie kupra, niestety jego gruczoł łojowy cały czas żyje swoim życiem i trudno mi ogarnąć jego sierść z tyłu.
A zdjęcia, owszem, mam

Cheetosiątko przed obcięciem.

Cheetosiątko po obcięciu, na leżakowaniu (wyjątkowo dzielnie rozciągał giczki chyba przez godzinę - norma to max 10 minut)

A tu pełne ujęcie, trochę ponad dwa kilogramy szczęścia na kolanach

