No na pewno wonnie sikają... Antybiotyki są głównie wydalane właśnie z moczem. A co do Buni to faktycznie ma farta biedny świniak, że Ty w domu teraz siedzisz. Majka tak samo. Bo to pełen etat pielęgniarski, a właściwie całotygodniowy dyżur całodobowy. No i masz zupełną rację kobieto, że przy 2ce dzieci (w tym na przykład jednym wymagającym ciągłych wędrówek na oddział szpitalny, przewlekłego leczenia i co wieczornych zastrzyków jak u mnie) i przy pracy, do tego dojazdach do niej po ok 2,5h w obie strony łącznie, które codziennie przerabiam, to sobie naprawdę idzie w łeb strzelić, a przynajmniej w kolano. Do tego logistyka poranna, logistyka popołudniowa, tysiące pierdów do załatwienia, o których w tym cyrku człowiek stara się jakoś jeszcze pamiętać... Jeszcze brak jakiejkolwiek pomocy, bo najbliższa babcia czy dobra dusza z rodziny to jakieś 150 km od Cb... Ja to się dosłownie modlę, żeby żadne dodatkowo czasem nie chorowało, ani dzieciak, ani żaden świniak, ani nawet chomik

Jeszcze teraz tak na to wszystko regularne pielgrzymki do lekarza czy weta...

Jak się nie daj Boże coś zacznie to normalnie sceny jak z najgorszego horroru

Totalna sralnia. Czasem to się wtedy czuję jakbym nad niczym nie panowała, ja sobie, a rzeczywistość sobie

Rozumiem Cię doskonale. Mrok
