Trzymaj się Joanna, sama najlepiej wiesz, że pierwsza noc po operacji najgorsza, Majka jak widzę w niezłej formie jak na jej stan, jak je i bobczy to super. Jutro już pewnie głównie Buniak będzie dostarczał atrakcji.
A masz szansę w dzień trochę przykimać? Bo tak na dłuższą metę to ty jak matka karmiące ciągniesz
Opowieści Świńskiej Treści -Pąszunio kombinuje
Moderator: pastuszek
Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
- sosnowa
- Posty: 15296
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
- joanna ch
- Posty: 5254
- Rejestracja: 24 cze 2014, 16:55
- Miejscowość: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Opowieści Świńskiej Treści - pełnometrażówka s.384
A ja pierwotnie chciałam Blankę zostawić z Majką, żeby ją potem zbadali w wolnej chwili. Szczęście że tego nie zrobiłam bo może to Blanka obudziłaby się bez jajek
Nie no żartuję.
Tak, przykimuję w dzień. Teraz to już Buni normalnie w środku nocy nie karmię, ona sobie sama radzi. Wygrzebałam właśnie krwawo-karmowo-żelowy plastelinowy glut z Buniaka a ona tak piszczy i tak ucieka... A najdziwniejsze że najbardziej przy tym jak jej najpierw wodą z wenflonu strzykam. No to to chyba nie boli? A u świniaka prawie zawał. Podałam obu przeciwbólowe w syropie. Bunia wciąż ma krew w oczodole...
masakra jakaś, poprzednimi razami tak nie było...
Nie wiem tylko dlaczego Blanka wydaje jakieś piski
Zapalenia płuc ani oskrzeli podobnoż nie ma więc nie wiem.
Majka biedna pipczy cichutko co jakiś czas, chyba głównie przy wydalaniu. Zjadła chętnie może z 10 ml i koniec. Kapusty pekińskiej 1/4 liścia, te cieńsze kawałki zjadła. Ogórka zjadła może z łyżkę. Bobów całę tony, jedne ładniejsze, drugie posklejane w megaboby, jakby podkrwione?
Blanka po kilku godzinach samotności postanowiła zaprzyjaźnić się z Bunią, teraz barykaduje sobą jedno wyjście w jej tunelu. Bunia już się nie drze na sam jej widok a tamta jej nie użera bez powodu. Oby ten stan się utrzymał.
Nie wiem kiedy Majkę przyłączyć, czy już dziś?
A, za całość wczorajszą 585. Buni skrobanko, Blanki leki i Majki operejszyn. Jakoś dużawo, poprzednio skrobanko było po 55, operacja pewnie ze 400. Co, te leki takie drogie czy jak. Blanka została zbadana w przelocie, na korytarzu. Bioprotect i enteroferment jakieś drogie są?

Tak, przykimuję w dzień. Teraz to już Buni normalnie w środku nocy nie karmię, ona sobie sama radzi. Wygrzebałam właśnie krwawo-karmowo-żelowy plastelinowy glut z Buniaka a ona tak piszczy i tak ucieka... A najdziwniejsze że najbardziej przy tym jak jej najpierw wodą z wenflonu strzykam. No to to chyba nie boli? A u świniaka prawie zawał. Podałam obu przeciwbólowe w syropie. Bunia wciąż ma krew w oczodole...

Nie wiem tylko dlaczego Blanka wydaje jakieś piski

Majka biedna pipczy cichutko co jakiś czas, chyba głównie przy wydalaniu. Zjadła chętnie może z 10 ml i koniec. Kapusty pekińskiej 1/4 liścia, te cieńsze kawałki zjadła. Ogórka zjadła może z łyżkę. Bobów całę tony, jedne ładniejsze, drugie posklejane w megaboby, jakby podkrwione?
Blanka po kilku godzinach samotności postanowiła zaprzyjaźnić się z Bunią, teraz barykaduje sobą jedno wyjście w jej tunelu. Bunia już się nie drze na sam jej widok a tamta jej nie użera bez powodu. Oby ten stan się utrzymał.
Nie wiem kiedy Majkę przyłączyć, czy już dziś?
A, za całość wczorajszą 585. Buni skrobanko, Blanki leki i Majki operejszyn. Jakoś dużawo, poprzednio skrobanko było po 55, operacja pewnie ze 400. Co, te leki takie drogie czy jak. Blanka została zbadana w przelocie, na korytarzu. Bioprotect i enteroferment jakieś drogie są?
- Asita
- Posty: 9428
- Rejestracja: 18 lut 2015, 18:11
- Miejscowość: Sopot
- Kontakt:
Re: Opowieści Świńskiej Treści - pełnometrażówka s.384
Powoli zaczynam patrzeć na wetów jak na 'specjalistów od remontów'...patrzą w sufit i podają cenę...Ja zapłaciłam za 2 świnie- ogląd, osłuch, odrobaczenie, inwerm, insectin do domu, wit c, coś tam jeszcze na robaki na skórze 160zł....dopiero pucka mnie uświadomiła, że ciut dużo....
Może zobacz, czy Majka sama się dobrze porusza, sama podjada i wieczorem połącz?
Może zobacz, czy Majka sama się dobrze porusza, sama podjada i wieczorem połącz?
Moje myszaki http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=4152
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
- sosnowa
- Posty: 15296
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Opowieści Świńskiej Treści - pełnometrażówka s.384
Nie wiem ile kosztuje bioprotect, ale enteroferment nie może być drogi, bo go dają trochę, a cały słoik kosztuje w sklepie internetowym ze 35 zł.
Może poproś o rozliczenie?
Może poproś o rozliczenie?
Re: Opowieści Świńskiej Treści - pełnometrażówka s.384
Też się ostatnio zastanawiałam nad cenami. Przy pierwszej wizycie w Zwierzyńcu za Renolvet i Rubenal na dwa tygodnie, T4, morfo i podstawową biochemię zapłaciłam 180 zł. Teraz za T4, morfo i mocznik dałam coś koło 100 zł. Poważnie? No, chyba ze mają jakieś zniżki dla stałych klientów, ja w maju zostawiłam u nich 1000 (!) zł
(USG, leki, badania krwi, kroplówki, operacja, wybudzanie pod tlenem, ratunkowa). Drogi ten Dropsik 


- joanna ch
- Posty: 5254
- Rejestracja: 24 cze 2014, 16:55
- Miejscowość: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Opowieści Świńskiej Treści - pełnometrażówka s.384
nawet możesz do niego mówić "Najdroższy" jako i ja do Buni
Przydział towaru oficjalnie przeszedł na Majkę która ma kiepski apetyt a jednocześnie walczy jak lew ze strzykawką - sama zjada 5 ml i koniec, pozostałe 5 wcisnęłam w nią z pomocą Teżeta i koniec, skoki z nalesnika kocowego, gryzy obłąkańcze, wyrzuty całym ciałem etc. No a przecież nie mogę z nią tak na brutalu jak z Bunią bo jeszcze jej się cośtam otworzy w środku
Tak więc kciuki za Majkę wciąż potrzebne.
Bunia oko ma brzydkie bardzo ale apetyt wyśmienity - wsunęła najpierw maź, potem mokre chrupki żarłocznie z mojej ręki, potem znaczny kawał kalafiora. Oko wciąż w środku krwawe... Coś chyba wczoraj dr Kasia przesadziła z tym skrobaniem... przedtem tak nie było... Ja tu zupełnie nie widzę końca, to jakiś neverending story. Już mam powoli dośc tego grzebania, tym bardziej że ona coraz bardziej walczy...

Przydział towaru oficjalnie przeszedł na Majkę która ma kiepski apetyt a jednocześnie walczy jak lew ze strzykawką - sama zjada 5 ml i koniec, pozostałe 5 wcisnęłam w nią z pomocą Teżeta i koniec, skoki z nalesnika kocowego, gryzy obłąkańcze, wyrzuty całym ciałem etc. No a przecież nie mogę z nią tak na brutalu jak z Bunią bo jeszcze jej się cośtam otworzy w środku

Tak więc kciuki za Majkę wciąż potrzebne.
Bunia oko ma brzydkie bardzo ale apetyt wyśmienity - wsunęła najpierw maź, potem mokre chrupki żarłocznie z mojej ręki, potem znaczny kawał kalafiora. Oko wciąż w środku krwawe... Coś chyba wczoraj dr Kasia przesadziła z tym skrobaniem... przedtem tak nie było... Ja tu zupełnie nie widzę końca, to jakiś neverending story. Już mam powoli dośc tego grzebania, tym bardziej że ona coraz bardziej walczy...
Re: Opowieści Świńskiej Treści - pełnometrażówka s.384
Coraz silniejsza to i bardziej się buntuje...
Trzymam za dziewczyny i trzymam za Twoje siły i cierpliwość
Trzymam za dziewczyny i trzymam za Twoje siły i cierpliwość

- lunorek
- Posty: 1274
- Rejestracja: 04 sie 2016, 19:58
- Miejscowość: Warszawa
- Kontakt:
Re: Opowieści Świńskiej Treści - pełnometrażówka s.384
Nwm, dla mnie te ceny to lekka przesada, mało kto w PL ma zarobki rzędu 10k na miecha, żeby co chwilę tu 800, a tu 500. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że te leki takie koszmarnie drogie są... Rozumiem, że weterynarz ma prawo się cenić, ale aż tak?! Nwm, sry za szczerość i bezpośredniość wypowiedzi, ale wydaje mi się to zbyt dużo przy całej mojej miłości do zwierząt. I tu nie chodzi o niechęć do pomocy zwierzakowi i do leczenia, bo też wydawałam kasę na weta nie raz i nie drugi i to nie małe sumy, ale tu chodzi też o zwykłe ludzkie finansowe możliwości. Nie wiem, może nie spodoba się wielu osobom to co w tej chwili napiszę, ale weterynarze wystawiający takie kosmiczne rachunki za swoje usługi z jednej strony pomagają zwierzakom, bo je leczą, a z drugiej przyczyniają się też do niedoli wielu innych zwierząt, bo spójrzmy prawdzie w oczy: niejednej rodziny mającej dzieci do wykarmienia czy kredyty na dach nad głową po prostu nie stać na pokrycie takich rachunków, choćby nawet chcieli i serce im się krajało na widok schorowanego zwierzaka. Ludzie nie idą do weta, bo boją się, że się po prostu nie wypłacą. Przykre to, ale patrząc Asiu na Twoje rachunki przestaję im się trochę dziwić, a dopiero co sama psy na nich wieszałam
Ile wydałaś już na oba prosiaki od początku akcji z Bunią jeśli mogę podpytać?

- joanna ch
- Posty: 5254
- Rejestracja: 24 cze 2014, 16:55
- Miejscowość: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Opowieści Świńskiej Treści - pełnometrażówka s.384
Jakoś 1800 u weta zostawiłam co najmniej w ciągu ostatnich 3 tygodni, ale dokładnie nawet nie wiem.
Może napiszę maila żeby mi przysłali rozpiskę, dobrze byłoby wiedzieć.
Siedziałam z nimi dziś od 6stej do teraz. Na chwilę nawet razem posiedziały na poduszce, to się darły że się stykają kuprami i ogólnie mordują. Ale tuliły się. Za parę godzin posprzątam tam i Majkę przyłączę.
Bunia znów dziś z pełnym zaschniętej karmy oczodołem... wszystko przelatuje. Jeszcze będzie z tego zachłystowe zapalenie płuc, bo już coś kicha. W środku dużo krwi... Jak to się ma zagoić skoro co chwilę jest tam śmierdząca papka żelowo-krwisto-jedzeniowa. Ja nie widzę tu szczęśliwego zakończenia całej tej sytuacji. Szczerze mówiąc gdybym wiedziała jak to wszystko będzie wyglądać i jak długo będzie trwać, ile narkoz, ile skrobań, ile stresu, ile bólu to bym ją uśpiła.
Majka uparcie nie chce współpracować, dosłownie kilka ml zje i koniec. Za to wpieprza tekturę która trzyma jej domek w pionie. Jak podsunę siano to zje siano, ale jak siano jest 20 cm od niej to tektura smaczniejsza. Nie przyglądałam się jej brzuszkowi ale czuję pod palcami że cięcie jest bardzo długie. Tylko tyle że macam czy krwi nie ma, nie chcę jej obracać jak żółwia teraz. Jak wychodziłam od nich to jadła ogórka i towar. Pięknych bobów całe góry produkuje.
Może napiszę maila żeby mi przysłali rozpiskę, dobrze byłoby wiedzieć.
Siedziałam z nimi dziś od 6stej do teraz. Na chwilę nawet razem posiedziały na poduszce, to się darły że się stykają kuprami i ogólnie mordują. Ale tuliły się. Za parę godzin posprzątam tam i Majkę przyłączę.
Bunia znów dziś z pełnym zaschniętej karmy oczodołem... wszystko przelatuje. Jeszcze będzie z tego zachłystowe zapalenie płuc, bo już coś kicha. W środku dużo krwi... Jak to się ma zagoić skoro co chwilę jest tam śmierdząca papka żelowo-krwisto-jedzeniowa. Ja nie widzę tu szczęśliwego zakończenia całej tej sytuacji. Szczerze mówiąc gdybym wiedziała jak to wszystko będzie wyglądać i jak długo będzie trwać, ile narkoz, ile skrobań, ile stresu, ile bólu to bym ją uśpiła.
Majka uparcie nie chce współpracować, dosłownie kilka ml zje i koniec. Za to wpieprza tekturę która trzyma jej domek w pionie. Jak podsunę siano to zje siano, ale jak siano jest 20 cm od niej to tektura smaczniejsza. Nie przyglądałam się jej brzuszkowi ale czuję pod palcami że cięcie jest bardzo długie. Tylko tyle że macam czy krwi nie ma, nie chcę jej obracać jak żółwia teraz. Jak wychodziłam od nich to jadła ogórka i towar. Pięknych bobów całe góry produkuje.
- lunorek
- Posty: 1274
- Rejestracja: 04 sie 2016, 19:58
- Miejscowość: Warszawa
- Kontakt:
Re: Opowieści Świńskiej Treści - pełnometrażówka s.384
Eh, nie wiem co Ci powiedzieć, przytulam bardzo mocno... Trzymam kciuki za obie świnki, zwłaszcza za Bunię, bo z Majką myślę będzie wszystko dobrze, żeby jednak było jakieś szczęśliwe zakończenie tej historii. Ja miałam bardzo niespokojne myśli i wyrzuty sumienia po mojej Miśce. Chomik 2 letni, wielotorbielowatość wątroby. Na USG nie było widać skąd te torbiele, ponieważ była to samiczka, obstawialiśmy wszyscy wraz z lekarzami, że jest duża szansa, że to jednak cysty na jajnikach, a ponieważ jedna była olbrzymia i groziła pęknięciem, decyzja operować, zresztą za naszą namową. Głównie dlatego też, że chomiczka była w dobrej kondycji jak na swój wiek. Operację przeżyła, jednak w trakcie operacji dostałam telefon od lekarki, że mamy problem, bo cysty owszem są, ale na wątrobie, nieoperacyjne, jedyne co można zrobić to je osuszyć, ale najlepiej byłoby ją po prostu uśpić śródoperacyjnie, bo rokowanie kiepskie. U mnie wszyscy w płacz, dzieci histeria, no i decyzja wraz z lekarką, że jednak dajemy jej szansę, bo jest cień nadziei, jakieś kilka procent, że cysty się nie odbudują, a przynajmniej będą się odbudowywały w b. wolnym tempie. Miśka była we w miarę dobrej kondycji przez pierwsze 5-6 dni, póki była na środkach przeciwbólowych i antybiotykach. Potem się nam posypała
Cysty oczywiście zaczęły się odbudowywać. W sumie odeszła na 11 dzień od zabiegu, tego dnia, którego mieliśmy ostatecznie zdjąć jej szwy. Miałam takie samo poczucie jak Ty teraz, że ją męczyłam
, że nie trzeba było jej ruszać itp, trzeba było podjąć męską decyzję i uśpić... A to jest zawsze najtrudniejsze. I do tego te myśli, że gdybyśmy jej nie tykali, to może jednak byłaby dużo dłużej z nami. I nie chodzi tu o kasę, choć z nas tyle nikt w życiu nie zdarł (operacja i 4dniowy pobyt w szpitaliku jakieś 200 zł, wizyty przed i po może kolejne 150 wraz z lekami, a lataliśmy też z 3 tyg z nią po wetach i 2 lecznicach), czasami wręcz nie chciano brać od nas pieniędzy, tu jakiś lek gratis, a tu USG bezpłatnie na zasadzie: bo ile można... Zresztą powiedziano nam wprost, że ludzie są różni i mało kto się decyduje aż tak walczyć o takiego malucha. Teraz jedak moje przemyślenia są takie, że zwierzaczek powyżej pewnej granicy wieku może nie udźwignąć zbyt inwazyjnego leczenia. Gdybym miała podjąć drugi raz tę decyzję, byłaby zgoła inna. Sęk w tym, że nikt z nas nie zna przyszłości i nikt nie chce wydawać wyroków i bawić się w Pana Boga. Mam nadzieję, że w przypadku Buni będzie zupełnie inaczej... Ale jak patrzę przez co ona przechodzi i przez co obie przechodzicie to mi się słabo robi. Jak dla mnie za dużo tego grzebania w tak małym ciałku, zbyt to obciążające dla świnki w takim wieku 
A rachunek jak dla mnie woła o pomstę do nieba, zwłaszcza, że pamiętam początek tej całej historii i to nie Wy odwlekaliście zabieg i całe leczenie
A co do Majki, to może podrzucaj jej bezpośrednio do domku siano, niech je sama, karton żre, bo pewnie głodna, a ruszać z obawy o ból na razie zbytnio się nie chce, jedyny minus, że będzie bobczyć pod siebie i siusiać i w tym siedzieć... Trzeba może jej ten domek lekko przesuwać co jakiś czas, żeby przetuptała i można było pod nią ogarnąć.



A rachunek jak dla mnie woła o pomstę do nieba, zwłaszcza, że pamiętam początek tej całej historii i to nie Wy odwlekaliście zabieg i całe leczenie

A co do Majki, to może podrzucaj jej bezpośrednio do domku siano, niech je sama, karton żre, bo pewnie głodna, a ruszać z obawy o ból na razie zbytnio się nie chce, jedyny minus, że będzie bobczyć pod siebie i siusiać i w tym siedzieć... Trzeba może jej ten domek lekko przesuwać co jakiś czas, żeby przetuptała i można było pod nią ogarnąć.