Jako że Tazos przypomniał sobie, że jednak lubi chodzić do weterynarza, znów zaprezentował mi zaropiałe oko. Dodatkowo zaczął robić brzydkie boby i ogólnie nie podobał mi się...Chciałam go zabrać do tego naszego lokalnego weta na konsultację ze specjalistą od gryzoni, którą mi obiecał, ale cóż...Krótko mówiąc, musiałam zacząć poszukiwania świnkowego weta w jakiejś sensownej lokalizacji.
No i udało się! Z facebooka dowiedziałam się, że w Gdyni otworzyła swój gabinet lek. wet. Judyta Garczyńska - Bartoszuk z Medicavetu. Dziś wysłałam tam mojego chłopaka ze świniolami.
Klinicznie obydwa prosiaki zdrowe, Cheetos podobno tłusty

Standardowo, jak każdemu nowemu weterynarzowi, został zaprezentowany cheetosowy łupież i standardowo mamy się tym nie przejmować.
Tazos dostał biolapsis na tydzień, nowe krople oraz ostrzeżenie - zęby trzonowe jeszcze w normie, ale w takiej górnej. Może tak być, że to ropiejące oko jest powiązane z zębami - za miesiąc mamy się zgłosić na kontrolę. Profilaktycznie zamówiłam trovet.
Ale, żeby nie było, mam też kilka zdjęć.
W klatce zgodni, na wybiegu dwa bojowe koguty.
Głaszcz.
Smażing
Terroryści w akcji.
Wyginam śmiało ciało.
Pakuj się do miski.
No i na koniec mam jeszcze jedną świnkę do zaprezentowania. Jest to świnka, którą opiekuje się moja koleżanka pod nieobecność właściciela mieszkania, w którym ona mieszka. Byłam teraz u niej dwa dni i byłam nieco...zdziwiona. Świnka jest sama, mieszka w samej kuwecie (nie ma kratek), z tej kuwety w ogóle sama nie wychodzi, do obcych bardzo nieufna, cicha...Porównując ją do moich dwóch awanturników, których nie sposób nie zobaczyć, nie usłyszeć i nie zwrócić na nich uwagi, to tamtej jakby nie było. Udało mi się ją trochę przekupić, ale: zamieniłam jej karmę z ziarnami na CC (zaakceptowała od razu) i przyniosłam do kuwety domek (którego nie miała nigdy). Mam nadzieję, że prawowity właściciel zaakceptuje te drobne zmiany
