

Wiecie co innego jak nam się coś dzieje (wtedy jesteśmy twarde) a co innego jak naszym maluszkom

Co do śmiesznych sytuacji - jak byłam na praktykach to weterynarz opowiadał, że kiedyś zszywał psa. Właściciel koniecznie chciał się przyglądać. Wet nie bardzo chciał się zgodzić ale facet upierał się, że był na misji i głupie szycie go nie rusza. Owszem nie ruszało...do pierwszego wkłucia


A druga sytuacja z mojej pracy. Mamy chorego kota i trzeba pobrać krew. Mówimy z wetem właścicielowi, że ja przytrzymam kotkę a lekarz będzie pobierał krew. Koleś mówi, że on przytrzyma bo już kiedyś też przytrzymywał do pobierania krwi. No to ok jak chce to niech trzyma kota. My kończymy pobierać krew a koleś odlatuje do tyłu

