Rysiowe LOVE <3 - POŻEGNANIE
Moderator: pastuszek
- martuś
- Posty: 10221
- Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
- Miejscowość: Złocieniec
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Kontakt:
Re: Rysia małego "przygód" ciąg dalszy...
Może to nie Johnny jest sprawcą Rysiowego problemu tylko sam poszkodowany sobie uszkodził siusiaka? Świnkochłopcy lubią ciągnąć pupą po podłożu i może akurat natrafił na kawałek sianka czy rozsypanej karmy i się skaleczył?
Będzie dobrze!
Rysiek trzymamy kciuki
Będzie dobrze!
Rysiek trzymamy kciuki
- Siula
- Posty: 4009
- Rejestracja: 26 kwie 2015, 21:21
- Miejscowość: Tarnowo Podgóne
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
-
aviczka
Re: Rysia małego "przygód" ciąg dalszy...
Dziękuję wszystkim za
Zabieg we wtorek, więc wtedy trzymajcie najmocniej
Jednak Pani doktor powiedziała, że postara się go przeprowadzić w znieczuleniu miejscowym, więc trzymajcie kciuki, żeby Ryzio nie robił problemów i żeby nie trzeba było komplikować sprawy.
Tymczasem cały czas dochodzimy do siebie po śmierci Johnnego.
Rysiowi poświęcamy więcej uwagi, żeby nie czuł się opuszczony. Placuchuje u mnie na kolanach jak pracuję czy oglądam TV.
I dużo do niego gadamy jak siedzi w klatce
Tutaj kilka fotek z dzisiejszego placuchowania (robione jedną ręką, telefonem, więc przepraszam za jakość wykonania):



Po dzisiejszym kolankowaniu Rysiulec zachował się w bardzo zaskakujący sposób.
Wkładałam go do klatki, a on najpierw nie chciał zejść z kocyka, a potem nagle jakby zobaczył coś strasznego zeskoczył i uciekł.
Miał w klatce położoną dużą górę siana (uwielbia jeść i kłaść się w sianku, więc mu nie oszczędzałam). W klatce nic się nie zmieniło w czasie kiedy był wyjęty.
Tymczasem Rysiek zaczął się zachowywać jakby w tym sianie było coś, co próbuje go zjeść. Ewidentnie bardzo bał się wyjść spod hamaka. Nawet do poidła bał się podejść.
Wyjęłam większość siana, a resztkę rozłożyłam na 2 kupki. 1 położyłam pod paśnikiem, a drugą dałam mu pod nos.
Tą pod nosem jadł, ale dalej zachowywał się jakby wychodząc spod hamaka ryzykował życie.
Sytuacja trwała z pół godziny, wreszcie zdecydowałam się mu wyjąć wszystko.
Wyciągnęłam prosiaka i wywaliłam podkład i całe to siano, którego się bał.
Włożyłam nowy podkład i Ryśka do klatki. Odeszłam na chwilę, żeby przynieść nowe sianko, a on zaczął się drzeć, jakby go ktoś ze skóry obdzierał. Ale po świniaku nie widać, żeby coś źle się działo.
Włożyłam mu nowe sianko, zawołałam na jedzenie i pokazałam, że wszystko jest ok.
Było trochę lepiej, ale dalej zachowywał się, jakby coś było nie tak. Wiec wyciągnęłam z klatki też paśnik.
Nieśmiało zaczął jeść to sianko. I teraz w sumie jest z powrotem dość normalny, ale nadal nerwowo pozerkuje w stronę drugiego hamaka (obok którego wcześniej leżała kupa siana).
Pospał sobie nawet trochę.
Czy ktoś z Was spotkał się z czymś takim?
Macie pomysł co może się dziać?
Od odejścia Johnnego nie prałam mu hamaków - uznałam, że tak będzie czuł się bezpieczniej dopóki się nie przyzwyczai do nowej sytuacji. Ale może powinnam po prostu wszystko wyprać i umyć, by zminimalizować zapachy?
Już sama nie wiem...
Zabieg nie jest skomplikowany, ale teoretycznie powinien być przeprowadzony pod narkozą.Asita pisze:Mocno kciuki za zabiegAle chyba nie będzie mocno skomplikowany i świnek szybciutko dojdzie do siebie?
Jednak Pani doktor powiedziała, że postara się go przeprowadzić w znieczuleniu miejscowym, więc trzymajcie kciuki, żeby Ryzio nie robił problemów i żeby nie trzeba było komplikować sprawy.
Tymczasem cały czas dochodzimy do siebie po śmierci Johnnego.
Rysiowi poświęcamy więcej uwagi, żeby nie czuł się opuszczony. Placuchuje u mnie na kolanach jak pracuję czy oglądam TV.
I dużo do niego gadamy jak siedzi w klatce
Tutaj kilka fotek z dzisiejszego placuchowania (robione jedną ręką, telefonem, więc przepraszam za jakość wykonania):



Po dzisiejszym kolankowaniu Rysiulec zachował się w bardzo zaskakujący sposób.
Wkładałam go do klatki, a on najpierw nie chciał zejść z kocyka, a potem nagle jakby zobaczył coś strasznego zeskoczył i uciekł.
Miał w klatce położoną dużą górę siana (uwielbia jeść i kłaść się w sianku, więc mu nie oszczędzałam). W klatce nic się nie zmieniło w czasie kiedy był wyjęty.
Tymczasem Rysiek zaczął się zachowywać jakby w tym sianie było coś, co próbuje go zjeść. Ewidentnie bardzo bał się wyjść spod hamaka. Nawet do poidła bał się podejść.
Wyjęłam większość siana, a resztkę rozłożyłam na 2 kupki. 1 położyłam pod paśnikiem, a drugą dałam mu pod nos.
Tą pod nosem jadł, ale dalej zachowywał się jakby wychodząc spod hamaka ryzykował życie.
Sytuacja trwała z pół godziny, wreszcie zdecydowałam się mu wyjąć wszystko.
Wyciągnęłam prosiaka i wywaliłam podkład i całe to siano, którego się bał.
Włożyłam nowy podkład i Ryśka do klatki. Odeszłam na chwilę, żeby przynieść nowe sianko, a on zaczął się drzeć, jakby go ktoś ze skóry obdzierał. Ale po świniaku nie widać, żeby coś źle się działo.
Włożyłam mu nowe sianko, zawołałam na jedzenie i pokazałam, że wszystko jest ok.
Było trochę lepiej, ale dalej zachowywał się, jakby coś było nie tak. Wiec wyciągnęłam z klatki też paśnik.
Nieśmiało zaczął jeść to sianko. I teraz w sumie jest z powrotem dość normalny, ale nadal nerwowo pozerkuje w stronę drugiego hamaka (obok którego wcześniej leżała kupa siana).
Pospał sobie nawet trochę.
Czy ktoś z Was spotkał się z czymś takim?
Macie pomysł co może się dziać?
Od odejścia Johnnego nie prałam mu hamaków - uznałam, że tak będzie czuł się bezpieczniej dopóki się nie przyzwyczai do nowej sytuacji. Ale może powinnam po prostu wszystko wyprać i umyć, by zminimalizować zapachy?
Już sama nie wiem...
- pucka69
- Wiceprezes ds. finansowych
- Posty: 13542
- Rejestracja: 07 lip 2013, 18:40
- Miejscowość: Warszawa - Ursynów
- Lokalizacja: Warszawa - Ursynów
- Kontakt:
Re: Rysia małego "przygód" ciąg dalszy...
Myślę że powinnaś wyprać. On wie że jego przyjaciel nie żyje więc pewnie boi się jego zapachu, bo nie powinno go być przecież.
- martuś
- Posty: 10221
- Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
- Miejscowość: Złocieniec
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Kontakt:
Re: Rysia małego "przygód" ciąg dalszy...
U mnie Nutka trzeci dzień już się boi. Na początku w ogóle nie chciała siedzieć w klatce na widoku (panicznie uciekała do norki), później nie chciała wejść do tej części klatki gdzie mają jedzenie. Dzisiaj zauważyłam, że problemem jest siano - panicznie się go boiaviczka pisze: Wkładałam go do klatki, a on najpierw nie chciał zejść z kocyka, a potem nagle jakby zobaczył coś strasznego zeskoczył i uciekł.
Miał w klatce położoną dużą górę siana (uwielbia jeść i kłaść się w sianku, więc mu nie oszczędzałam). W klatce nic się nie zmieniło w czasie kiedy był wyjęty.
Tymczasem Rysiek zaczął się zachowywać jakby w tym sianie było coś, co próbuje go zjeść. Ewidentnie bardzo bał się wyjść spod hamaka. Nawet do poidła bał się podejść.
- Asita
- Posty: 9428
- Rejestracja: 18 lut 2015, 18:11
- Miejscowość: Sopot
- Kontakt:
Re: Rysia małego "przygód" ciąg dalszy...
Dziwna to sprawa...
Też bym wyprała wszystko.
Też bym wyprała wszystko.
Moje myszaki http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=4152
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
-
aviczka
Re: Rysia małego "przygód" ciąg dalszy...
Na razie wyjęłam mu wszystko oprócz hamaka, pod którym się chował w swojej "panice". Uklepałam też siano, żeby nie wyglądało strasznie. Świniak wczoraj siedział tak:

Oczywiście teraz jest też w kółko kolankowany:


Ściągając te zdjęcia z telefonu zrzuciłam też ostatnie fotki Johnnisława. Nie jestem w stanie na nie patrzeć i nie płakać... Cały czas jest mi ciężko, a to już prawie tydzień od naszej tragicznej walki...
Tydzień temu o tej porze nie przeszło by mi nawet przez głowę, że w nocy będziemy jechać na sygnale do szpitala.


Oczywiście teraz jest też w kółko kolankowany:


Ściągając te zdjęcia z telefonu zrzuciłam też ostatnie fotki Johnnisława. Nie jestem w stanie na nie patrzeć i nie płakać... Cały czas jest mi ciężko, a to już prawie tydzień od naszej tragicznej walki...
Tydzień temu o tej porze nie przeszło by mi nawet przez głowę, że w nocy będziemy jechać na sygnale do szpitala.
-
boe22
Re: Rysia małego "przygód" ciąg dalszy...
Ja nawet po paru latach nie mogę oglądać zdjęć, leżą gdzieś głęboko zakopane. Pamiętam o tych wszystkich zwierzołkach, ale oglądać nie jestem w stanie 
edit. Daj znać jutro jak się miewa Rysiołek
edit. Daj znać jutro jak się miewa Rysiołek
-
boe22
Re: Rysia małego "przygód" ciąg dalszy...
Jak się ma jedynak?
Daj znać- martwię się
nie chcę Cię gnębić telefonami, bo pewnie nie masz nastroju na rozmowy, masz inne problemy na głowie.
Mam nadzieję, że poszło dobrze
Daj znać- martwię się
Mam nadzieję, że poszło dobrze

