zawiozłam Andzię do szpitala do Kajmana. od wczorajszego wieczora słaniała się na nogach, przelatywała mi przez ręce i ledwo co do norki wchodziła. byliśmy wczoraj u weta w Żyrardowie po kroplówkę, niewiele to pomogło. w nocy co dwie godziny dawałam jej jeść, sama męczyła siano ale tylko trochę. rano nadal to samo... przez chwilę myślałam że się jej odrobinę poprawiło lecz myliłam się. po konsultacji z dr Toborek pojechaliśmy na jednej nodze do Kajmana, całą drogę modliłam się żeby dojechała żywa.. a teraz siedzę w domu, dałam jeść Zośce i płaczę widząc tą jedną pustą norkę...
niby wagę Andzia trzymała około 770g, i biegunka ustąpiła na jakiś czas, ale to jej osłabienie... nie wiadomo co się z nią dzieje, wszystkie badania wyszły dobrze, nie wiadomo co leczyć i jak...
