Witam serdecznie Bardzo martwię się o mojego prosiaka - około dwóch tygodni temu wyjechałam z nim na wakacje (nie miałam innego wyjścia, nie miał z kim zostać). Dwa dni potem zaczął piszczeć, miał problemy z załatwianiem się, nie jadł i nie pił - zabrałam go do weterynarza, który stwierdził, iż świnka dostała wzdęć od koniczyny - to prawdopodobne, gdyż spędzała dużo czasu na trawie. Dostał antybiotyki, sterydy i leki na wzmocnienie, kolejne 4 dni jeździłam z nim na kolejne zastrzyki. Przestał piszczeć, jednak nadal był osowiały, prawie nic nie jadł i mało pił. Po powrocie do domu zaczął jeść mlecze, ogórki, sianko, generalnie miękkie rzeczy (ziarna nie tknął), pił więcej. Był jednak bardzo słaby, bardzo schudł, więc pojechałam do kolejnego weterynarza (polecanego na tej stronie) - ten stwierdził, iż jego zęby rosną pod dziwnym kątem, a ostre, niestarte krawędzie drażnią mu jamę ustną. Kolejne zastrzyki, krople do stosowania w domu, karma ratunkowa i polecenie przyjścia po kilku dniach na spiłowanie.
I tu zaczyna się najgorsza część - przyjeżdżam dzisiaj, przyjmuje mnie inna osoba niż ostatnio, jednak zaznajomiona z przypadkiem. Po obejrzeniu zębów stwierdza, iż są w porządku, wyczuwa natomiast w pobliżu gardła po prawej stronie guza - dużego, wielkości mirabelki. Diagnoza - ropień, w najgorszym przypadku nowotwór. 4 zastrzyki (podobno z innej grupy niż dotychczas), kropelki do podawania w domu, następna wizyta w weekend - wtedy się wszystko okaże.
Zostałam poinformowana, iż w przypadku ropnia trzeba będzie wykonać punkcję (o ile sam się nie będzie zmniejszał), najlepiej pod znieczuleniem, co samo w sobie jest niebezpieczne. Nowotwór - operacja z bardzo dużym ryzykiem, gdyż zmiana umiejscowiona jest w pobliżu ważnych struktur.
Jestem przerażona totalnie, wizja przeprowadzania jakiegokolwiek zabiegu mnie paraliżuje. Mam już nie karmić prosiaka strzykawką, tylko podsuwać mu ziarna - jeśli nie będzie jadł i będzie tracił na wadze, dopiero wtedy karmienie pójdzie w ruch. Jest ogólnie bardziej spokojny niż zazwyczaj - chętnie wychodzi z klatki, lecz nie biega po całym pokoju, jedynie położy się w swoim ulubionym kącie i potrafi leżeć tam naprawdę długo. Pije mniej niż wtedy kiedy był zdrowy, ale pije. Załatwia się normalnie, tak jak zawsze. Przestał gryźć klatkę, rzadko kiedy "gada". Coś jest ewidentnie nie tak.
Czy kogoś spotkał podobny przypadek? Jakie są szanse na wyleczenie ewentualnego nowotworu? Tyle pytań, tyle wątpliwości
Ropień? Nowotwór?
Moderator: Dzima
- kimera
- Moderator globalny
- Posty: 3160
- Rejestracja: 07 lip 2013, 20:54
- Miejscowość: Łódź
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Re: Ropień? Nowotwór?
Moim zdaniem bardziej prawdopodobny jest ropień niż nowotwór. U świnek morskich występuje często ropne zapalenie węzłów chłonnych szyjnych na skutek skaleczenia ostrym kawałkiem siana lub łuską ziarna. Między innymi z tego powodu nie należy podawać śwince ziaren.
Najlepiej byłoby zdrenować ropien, a na razie koniecznie dokarmiać świnkę pożywną papką z karmy ratunkowej przez strzykawkę. Na forum znajdziesz wątek o karmach i karmieniu chorych świnek.
Najlepiej byłoby zdrenować ropien, a na razie koniecznie dokarmiać świnkę pożywną papką z karmy ratunkowej przez strzykawkę. Na forum znajdziesz wątek o karmach i karmieniu chorych świnek.