Przez te upały moje chłopki prawie nie przytyły. Przynajmniej do zeszłej soboty, jutro znów zważę i mam nadzieję, że nie jest gorzej. Chociaż upały były i w ostatnich dniach... ważne, że jedzą dużo, kosteczki im nie wystają

Świnkową klatkę postawiliśmy w innym pomieszczeniu, więc miały trochę chłodniej, chociaż i tak... dobra. Jeśli ktoś coś je, to niech przestanie, żeby nie było, że nie ostrzegałam. Otóż moje świnie opatentowały sposób chłodzenia: sikały w swoje boby, aż boby rozmokły. Ale spokojnie! Nie kładły się w to, dopóki bobkowe błoto nie zaschło na tyle, by nadal przyjemnie chłodzić, ale już nie przylepiać się do futerka. Przynajmniej na tyle były uprzejme. Zapamiętać: dopóki będzie gorąco, wymiatanie bobów z klatki należy uczynić jak najczęstszym. Wprawdzie błoto spiera się z maty bez problemu, ale plama zostaje...
Można jeść dalej.
Szczury już pojechały do swojego domu. Niestety mało miałam z nimi kontaktu przez tę alergię

A pamiętam, jak miewałam i z 8 swoich szczurów, i jeszcze DT... ale te czasy już nie wrócą.
Na szczęście prośki mnie nie uczulają. Mogę czochrać i miziać ile wlezie. Nawet łaskawie pozwalają, kochane mordki
A fot będzie tylko kilka i to kiepskich. Bo ciemno, a chłopy wylazły z klatki dopiero teraz i oczywiście bieganie ważniejsze od pozowania (całkowicie ich rozumiem). A jak już jeden pozuje, to drugi ma ważniejsze sprawy. Tak więc... z 30 fotek wyszło 5. Tzn. nie wyszło, ale na tych 5 cokolwiek widać
