Dwa newsy z ostatnich dni, w obu przewija się motyw ucieczki

:
Wczoraj siedzę sobie spokojnie, świniaki spokojnie wcinają ogórka. Chwilę wcześniej szyłam, więc klatka zamknięta. W pewnym momencie ogór się skończył, słyszę że Drops gryzie kraty, że chce więcej, albo żeby go wypuścić, bo Duża pewnie ukryła przed nim resztę dobrych rzeczy. Zawsze po chwili przestaje, tak też stało się tym razem, tyle że podejrzanie szybko. Odwracam się, patrzę, a tam Drops trzyma w zębach odchylone drzwiczki, między którymi przebiega Cosiek, wydostając się tym samym na pokój. Białas zaczął biegać po pokoju, szukając ogórasa, a Drops siedział przy wyjściu tak jakby czekając, aż jego sługa coś mu przyniesie
Dzień wcześniej szykuję się do spania. Ostatnią rzeczą którą wtedy robię (prócz zgaszenia światła i zagrzebania się pod kołdrą) jest odebranie wolności prosiętom. No więc łapię Cośka, który jak zwykle buszował pod łóżkiem, "odprowadzam" do klatki, odwracam się żeby wziąć drzwiczki, zamykam, gaszę światło, kładę się... Ale coś nie daje mi spokoju. No nic, dalej próbuję zasnąć, aż tu nagle słyszę jakieś dziwne dźwięki, dobiegające jakby spod mojego łóżka. Zapalam delikatne światło. W mroku, pośrodku pokoju jarzą się czerwone oczy. Scena niczym z jakiegoś horroru... A to tylko Coś

Najwyraźniej wykorzystał ten ułamek sekundy gdy się odwróciłam i bezszelestnie wystrzelił z klatki... Dzisiaj na noc zamknęłam klatkę na dwie kłódki
