jolka pisze:Marzenko będzie dobrze, ja to wiem

nie martw sie proszę

Jak ty Jolu ze mną będziesz to będzie dobrze. Dziękuję.

Bo ja się martwię i boję. Takie strajchajło ze mnie jest.
Dziękuje też za rady. Wydaje mi się, ze zrobimy jak Katiusha radzi. Puścimy je na pokój. Będziemy w razie czego polewać wodą. Mnie się wydaje, ze obie strony się boją. Białe się rzuciły bo brązowa się pchała a brązowa szczękała zębami bo się bała. Też bym się bała Aloki i Amali, gdybym była taka mała jak one.

Białaski są mocno zestresowane i nawet na mnie się trochę boczą, zwłaszcza za mizianie brązowych. A brązowe są oszołomione. Ale widzę, ze ja i Tania dojdziemy szybko do porozumienia. Ona już nawet czasem da mi się pogłaskać na wybiegu. Moich białych nie widać jak sprzątam czy kładę jedzonko a brązowe szaleją, biegają, patrzą na mnie i domagają się jedzenia i uwagi. Myślę, ze szybko się do mnie przyzwyczają. Zresztą nie wiem czy ja im odpowiednią literaturę podrzucam. Bo ostatnio im opowiadam bajkę o Czerwonym Kapturku. Wiem, ze zgłupiałam, ale wymyśliłam sobie, ze elementem oswajania jest mizianie i gadanie. Chciałam, żeby kojarzyły mnie po spokojnym głosie.
Co one muszą sobie o mnie myśleć?
