
Żurek *16.12.18. Alfik *10.12.15. Miecio i pieski
Moderator: pastuszek
Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
- Asita
- Posty: 9428
- Rejestracja: 18 lut 2015, 18:11
- Miejscowość: Sopot
- Kontakt:
Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek
Strzyga, przyjeżdżaj...M. ma 2 ręce... 

Moje myszaki http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=4152
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek
O tak, czasem się coś wydarza co odmienia nasze życia i byśmy nie powiedzieli, że tak będzie, a wychodzi nam to na dobre 
I ja się zgadzam, że pies w mieszkaniu może być, byle by miał odpowiedzialnych opiekunów, co zaspokoją jego potrzeby zabawy i ruchu

I ja się zgadzam, że pies w mieszkaniu może być, byle by miał odpowiedzialnych opiekunów, co zaspokoją jego potrzeby zabawy i ruchu
- joanna ch
- Posty: 5254
- Rejestracja: 24 cze 2014, 16:55
- Miejscowość: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek
Pani Strzygo, ale w jakim sensie cię życie zaskoczyło? Myślałaś że będzie jak a jest jak?
- Asita
- Posty: 9428
- Rejestracja: 18 lut 2015, 18:11
- Miejscowość: Sopot
- Kontakt:
Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek
Strzyga myślała, że wiecznie będzie miała 17 lat...ale życie ją zaskoczyło i ma już 27
Ja natomiast zatrzymałam się na 17...
Z międzyświnkowych dialogów:
Alfredo: Żurek?
Żurek: Co...
Alfredo: Czy my jesteśmy dwujęzyczni?
Żurek: Ja tak, ty nie.
Alfredo: Tak? A to pokaż, ile masz języczków. Raz...Ja widzę, że masz jeden.
Żurek: Alfredo! Dość tego. Od dziś będziesz się uczył. Nie można być ciągle takim głupolem...
Żurek: Lekcja nr 1. Jesteś świnką morską, masz 2 cycuszki, jeden pępuszek, jeden siusiak i 2 jajka.
Alfredo śpiewając: Mam 3 cycuszki!!!!
Żurek: Alfredo!
Alfredo: Żurek? Czy możemy zrobić przerwę?
Żurek: Dopiero co zaczęliśmy!!!
Alfredo: Ale ja jestem głodny.....
Żurek: Nie ma nadziei na tego chciwego głodomora...


Z międzyświnkowych dialogów:
Alfredo: Żurek?
Żurek: Co...
Alfredo: Czy my jesteśmy dwujęzyczni?
Żurek: Ja tak, ty nie.
Alfredo: Tak? A to pokaż, ile masz języczków. Raz...Ja widzę, że masz jeden.
Żurek: Alfredo! Dość tego. Od dziś będziesz się uczył. Nie można być ciągle takim głupolem...
Żurek: Lekcja nr 1. Jesteś świnką morską, masz 2 cycuszki, jeden pępuszek, jeden siusiak i 2 jajka.
Alfredo śpiewając: Mam 3 cycuszki!!!!
Żurek: Alfredo!
Alfredo: Żurek? Czy możemy zrobić przerwę?
Żurek: Dopiero co zaczęliśmy!!!
Alfredo: Ale ja jestem głodny.....
Żurek: Nie ma nadziei na tego chciwego głodomora...
Moje myszaki http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=4152
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek
Też przewijałam kilka stron wątku w poszukiwaniu zdjęcia nowego koloru włosów, myślałam nawet, że już je usunęłaś
Należą się gratulację, pasuje Ci rudy! 
A co do psów... Masakra to jest dopiero u moich wujków. Zaczęli od Norki, średniej suczki. Było to ponad 15 lat temu. A ponieważ nie była duża, biegała po całym podwórku, chociaż wredna była i lubiła pogryźć. Urodziła Reksia, psa znacznie większego od niej. Też mógł cieszyć się zielenią, dopóki... przestał być szczeniakiem. Od razu na łańcuch. Mijały lata, Norka odeszła, Reks dalej na łańcuchu. Nie miał budy, a dziurę w budynku. Był na krótkim, zardzewiałym łańcuchu. Ludzie podchodzili dawać mu tylko resztki z obiadu. Przyjazny był bardzo - podchodziłam do niego, a on wykonywał różne sztuczki, podawał łapę, przytulał się. Tylko ile razy ja tam przyjeżdżałam? Raz na 3 miesiące? Odszedł po ok. 11 latach. Warunki, w których żył, były straszne. W międzyczasie ciotka kupiła dla córki Bernardyna. Słodki szczeniak, potrzebujący, jak to Bernardyn, odpowiedniej temperatury, ruchu i zabawy. Tylko co z takim zrobić, gdy dorośnie? Na łańcuch go! Buda była, chociaż mała. Łańcuch krótki, bo na ok. 2 m, może nieco więcej. Futro posklejane, oczy zaropiałe - tak przez lata! Płakałam, gdy go widziałam, a jednocześnie nie mogłam nic zrobić. Kumpel, bo takie miał śliczne imię, rzeczywiście nie był traktowany jak przyjaciel. Przychodzono do niego na 5 minut go pogłaskać, dać resztki z obiadu lub zabitą świnię, która odeszła po porodzie (sic!). Cały czas ta sama woda, do której wpadają zanieczyszczenia, te same brudne zabawki... Jego horror skończył się ok. 3 lata temu. Wzięto oczywiście nowego bernardyna, który jest do teraz. Jego warunki różnią się jedynie tym, że ma cieplejszą budę.
To dla mnie skandal! Niewiarygodne, że w tamtej wsi jest to normalne. Koty mają lepsze warunki, bo latają wolno obok budynku i polują na myszy. Na półkach tyle książek o psach, różnych encyklopedii o bernardynach, które tak "kochają", a warunki...
Zwracanie uwagi nie działa, a sytuacja chyba nie jest na tyle poważna, aby donosić wolontariuszom i domagać się interwencji. Poza tym nie wiem, jakie skutki to miałoby dla rodziny. Bardzo bym chciała, aby wszystkie łańcuchy nagle rozpłynęły się w powietrzu.
Też się rozpisałam, ale to temat rzeka


A co do psów... Masakra to jest dopiero u moich wujków. Zaczęli od Norki, średniej suczki. Było to ponad 15 lat temu. A ponieważ nie była duża, biegała po całym podwórku, chociaż wredna była i lubiła pogryźć. Urodziła Reksia, psa znacznie większego od niej. Też mógł cieszyć się zielenią, dopóki... przestał być szczeniakiem. Od razu na łańcuch. Mijały lata, Norka odeszła, Reks dalej na łańcuchu. Nie miał budy, a dziurę w budynku. Był na krótkim, zardzewiałym łańcuchu. Ludzie podchodzili dawać mu tylko resztki z obiadu. Przyjazny był bardzo - podchodziłam do niego, a on wykonywał różne sztuczki, podawał łapę, przytulał się. Tylko ile razy ja tam przyjeżdżałam? Raz na 3 miesiące? Odszedł po ok. 11 latach. Warunki, w których żył, były straszne. W międzyczasie ciotka kupiła dla córki Bernardyna. Słodki szczeniak, potrzebujący, jak to Bernardyn, odpowiedniej temperatury, ruchu i zabawy. Tylko co z takim zrobić, gdy dorośnie? Na łańcuch go! Buda była, chociaż mała. Łańcuch krótki, bo na ok. 2 m, może nieco więcej. Futro posklejane, oczy zaropiałe - tak przez lata! Płakałam, gdy go widziałam, a jednocześnie nie mogłam nic zrobić. Kumpel, bo takie miał śliczne imię, rzeczywiście nie był traktowany jak przyjaciel. Przychodzono do niego na 5 minut go pogłaskać, dać resztki z obiadu lub zabitą świnię, która odeszła po porodzie (sic!). Cały czas ta sama woda, do której wpadają zanieczyszczenia, te same brudne zabawki... Jego horror skończył się ok. 3 lata temu. Wzięto oczywiście nowego bernardyna, który jest do teraz. Jego warunki różnią się jedynie tym, że ma cieplejszą budę.
To dla mnie skandal! Niewiarygodne, że w tamtej wsi jest to normalne. Koty mają lepsze warunki, bo latają wolno obok budynku i polują na myszy. Na półkach tyle książek o psach, różnych encyklopedii o bernardynach, które tak "kochają", a warunki...

Też się rozpisałam, ale to temat rzeka

-
- Posty: 447
- Rejestracja: 22 maja 2014, 12:26
- Miejscowość: Puck
- Kontakt:
Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek
[quote="Pani Strzyga"
Asita - czasami los się odmienia w najmniej spodziewanym momencie. Jakby mi ktoś 5 lat temu powiedział, jak dziś będzie wyglądać moje życie, to bym go wysłała do psychiatry
[/quote]
Bardzo jestem ciekawa. Takie zwroty w życiu są megainteresujące. Sama kilku takich doświadczyłam i myślę sobie, że gdybym została psychiatrą, byłabym niezła.
Asita - czasami los się odmienia w najmniej spodziewanym momencie. Jakby mi ktoś 5 lat temu powiedział, jak dziś będzie wyglądać moje życie, to bym go wysłała do psychiatry

Bardzo jestem ciekawa. Takie zwroty w życiu są megainteresujące. Sama kilku takich doświadczyłam i myślę sobie, że gdybym została psychiatrą, byłabym niezła.
- Asita
- Posty: 9428
- Rejestracja: 18 lut 2015, 18:11
- Miejscowość: Sopot
- Kontakt:
Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek
No. Miśki prowadzą między sobą niezwykle interesujące konwersacje
Niemniej interesujące są owe zwroty w życiu. Ja poznałam mojego M. przez babkę, z którą obecnie nie chcę mieć żadnego kontaktu... A tą babkę poznałam dzięki mojemu byłemu facetowi.... A z M. nie myślałam nigdy, że mi się ułoży, bo pierwszy rok naszego związku był dla mnie tragiczny... A teraz jesteśmy razem ponad 6 lat i rok temu kupiliśmy mieszkanie na kredyt na 35 lat...I od tego momentu skończyły się moje problemy z żołądkiem

Niemniej interesujące są owe zwroty w życiu. Ja poznałam mojego M. przez babkę, z którą obecnie nie chcę mieć żadnego kontaktu... A tą babkę poznałam dzięki mojemu byłemu facetowi.... A z M. nie myślałam nigdy, że mi się ułoży, bo pierwszy rok naszego związku był dla mnie tragiczny... A teraz jesteśmy razem ponad 6 lat i rok temu kupiliśmy mieszkanie na kredyt na 35 lat...I od tego momentu skończyły się moje problemy z żołądkiem

Moje myszaki http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=4152
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
- Kaoru22
- Posty: 824
- Rejestracja: 22 lip 2013, 11:45
- Miejscowość: Kalisz/Toruń
- Kontakt:
Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek
O mnie to można książkę napisać
Jako dzieciak byłam związana ze sztuką, chodziłam na zajęcia plastyczne, potem szkoła muzyczna, liceum o profilu teatralnym... a kończę fizjoterapię i jestem instruktorem karate
Nigdy nie wiadomo jak to się w życiu potoczy.
Asita - ja narzeczonego poznałam na obozie karate z którego go w ogóle nie pamiętam (w sumie jak człowiek codziennie dostawał po głowie to ciężko było cokolwiek zapamiętać)
Właściwie przywitaliśmy się ze sobą tylko ze 2 razy i to wszystko. Nie wiedział jak mam na imię, skąd jestem a jednak jakimś cudem mnie znalazł.


Asita - ja narzeczonego poznałam na obozie karate z którego go w ogóle nie pamiętam (w sumie jak człowiek codziennie dostawał po głowie to ciężko było cokolwiek zapamiętać)

Kawalerów trzech http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=55&t=635
Vituś i Dieguś na zawsze w moim sercu
Vituś i Dieguś na zawsze w moim sercu
