Elurin pisze: Z tym pokazywaniem ciała to bym nie szalał. To nie natura, nasze prośki mogą bardzo ciężko znosić takie sytuacje (np. nieudane próby "reanimacji"). A o śmierci koleżanki na pewno wie, musiała to wyczuć. Zawsze wyczuwają.
Pewnie jak z ludźmi, charaktery są różne i jeden potrzebuje zobaczyć, żeby uwierzyć, pożegnać się, a dla drugiego szok. Raczej trudno przewidzieć reakcję, ale tęsknota czy samotność boli niezależnie od tego czy się zobaczyło ciało czy nie. Widziałam kiedyś jak trzy świniaki równocześnie tuliły się do czwartego towarzysza - dość długo to trwało. Jednak potem zaczęły deptać po nim bez pardonu, a on nie protestował nic a nic, wtedy dopiero Duzi się zorientowali, że świniak martwy. Pomyślałam wtedy, że może małe głuptasy nie rozumieją tego do końca, co się stało, no i lepiej tak dla nich.
Gdy teraz w styczniu nikt mnie nie przywitał przy wstawaniu z łóżka, od razu mnie coś w środku ścisnęło z niepokoju. Tak nagle i niespodziewanie, wczoraj rejwach i roszczenia, a tu zwierzę sztywne i zimne. Podniosłam ciałko na domek-katafalk, żeby zapobiec ew. podeptaniu, wbrew faktom przeczekałam kilka godzin, licząc, że może się mylę i się obudzi. Naleśnik w międzyczasie wstał, podszedł, popatrzył, powąchał i położył się z powrotem. Wcześniej, gdy zostawał sam na chwilę, to szukał, nawoływał, czasem aż panicznie do utraty tchu. Już drugi m-c mija i nic takiego się nie działo ani przez chwilę. Jestem przekonana, że on rzeczywiście mógł wyczuć co się stało. Życzę Grawisi, żeby szybko i dobrze dogadała się z Nesią.
