Dzięki.
Niestety nie jest dobrze, Turbula miała w MV ponad 40 stopni, zimna kroplówka (ma założony wenflon), antybiotyk, tolfedyna, zraszanie futra spirytusem. Wzdęło ją oczywiście ze stresu. Dr Małogosia chciała ją zostawić na noc, ale się nie zgodziłam, byłaby przeciez od 19 do 10 rano sama, a w domu to zawsze można coś zrobić, chociażby zmierzyć temperaturę i zawieźć na nocny dyżur. Temperatura szybko opadła o stopień, w zależności od sytuacji rano mam ją dostarczyć albo o 10 albo po 13, bo rano mają tam kocioł. Nikt nie miał głowy, żeby mnie uczyć robić zastrzyki, rzecz jasna, zresztą teraz i tak nie muszę.
Biedne to moje niedźwiedzisko ukochane.
Siedzę sobie na stołeczku i patrzę jak pompa podaje Turbulencji płyny. Jest kiepsko, ale dobrze się nią zajmuje pani dr w mv. Pobrał a krew, podała dożylnie pyralginę, steryd, metronidazol, plus podskórnie co tam trzeba. Turbulencja miała znowu 40 stopni, dopajałam i dokarmiałam, siano podgryza. Wzdęta strasznie mimo wielokrotnego podania boboticu.
Zakopała się w kocyk domowy, spod którego dochodzi prukanie, czyli coś tam zadziałało. Trzymajcie.