Czy wszyscy trzymają kciuki? Bo na razie raczej dramat, wojna i łzy (no może nie dosłownie, ale lekko nie jest). Wstawałam w nocy, żeby rozgonić towarzycho – połączyłam klatki, bo myślałam, że i tak nie będą przełazić. Ale się pomyliłam i obudziły mnie wrzaski i krzyki Lumi. Wparowuję, a tu Mili i Nili ganiają Lumi jak oszalałe, Hukka udawała, że nie istnieje wciśnięta w najdalszy kąt norki. Huknęłam to się i towarzycho z oporami, ale przemieściło każdy w stronę własnego domku. Rozdzieliłam klaty przy wtórze zgrzytań i posykiwań, obejrzałam Lumi, czy jaka krzywda jej nie spotkała, ale wszystko w porządku było. I od tamtej pory "kolorowe" zajmują się sobą, choć czasem podchodzą i zaglądają przez kraty, żeby sprawdzić, co obok się dzieje. A obok dwie maluchy śnieżynkowe siedzą w norce i nie wyłażą ani na pić, ani na jeść, choć i sianko świeże dorzuciłam, i suchą karmę, i ziółka, i marchewki trochę, i ogóreczek... Siedzę z nimi w jednym pokoju – ja pracuję, one udają, że ich nie ma. Ale dały się wyjąć i poprzytulać, i wygłaskać, i wit. C dostały. I Hukka wcale nie hukała. Więc może nie będzie źle.
https://www.dropbox.com/sc/5fxc04pvegye ... PuHmHb9rFa
Mam też taki pomysł, ale nie wiem, czy dobry – ktoś mi podpowie? Pomyślałam, że po wybieganiu na neutralnym gruncie umieszczę je odwrotnie w klatach, tzn. kolorówki w śnieżynkowej, a śnieżynki w kolorowej. Czy to jest jakiś pomysł?