Zakochałam się!
Co prawda jeszcze nie walentynki ale dostałam dziś dowód uznania od tajemniczego wielbiciela. Jestem prawie pewna że wysłał mi go więzień z celi nad nami, p. Drops! Może i jest on troszkę niski i drobny jak na świnkę ale za to jaki szalenie przystojny! I z dobrego domu - wiem że pochodzi z arystokratycznej rodziny Tinków i Happy Hamsterów z Zagranicy. Mówił mi kiedyś o swoim wybitnym przodku Waldemarze Von Sweetness (i nie wiem dlaczego Bunia i Duża strasznie kwiczały z jego imienia, mnie się ono podoba). P. Drops jest poza tym bywały w świecie - przyjechał do naszego więzienia aż z Krakowa. Bardzo dba o higienę osobistą - za każdym razem jak go widzę to się myje. Ma też piękne szare futerko - jak ja - (choć ja mam trochę ciemniejsze) więc pasowalibyśmy do siebie

A jak to było? Siedziałam sobie wieczorem jak zwykle w moim różowym domku kiedy poczułam że coś mi spada z góry na grzywkę - okazało się że to kilka malutkich czekoladek przewiązanych długim pięknym szarym włosem! Taka niespodzianka! Wyglądają bardzo apetycznie ale chyba zachowam je sobie na pamiątkę. Schowam w kąciku żeby Bunia mi nie zjadła a wieczorami będę sobie na nie patrzeć i wzdychać romantycznie...
PS. Bunia twierdzi że to nie żadne czekoladki tylko bobki p. Dropsa. Mówi że on często je na nas zrzuca, bo chce mieć czysto u siebie w celi. Nie wierzę jej, jest po prostu zazdrosna bo sama nie dostała walentynki!