Kretynów na świecie nie brakuje. Byłam na spacerze z psem, mój pies był na lince typu flexi, bawiliśmy się i było super. I był facet z naprawdę dużym psem na oko 40 kg w typie doga niemieckiego ale bardziej masywny. Pies oczywiście był bez linki i był władcą parku. Nagle podbiegł do Toby'ego, byłam przerażona jak nigdy, taki wielki pies a facet nie kwapił się do zabrania psa. Toby zaczął ujadać, ja zablokowałam linkę i wołam żeby psa zabrał a ten głuchy. Powtarzam a on tylko woła "Maks". Pies ma go gdzieś, dalej biega wokół Tobyego. No to zawołałam, żeby psa złapał a on nic. No to ja już wyjeżdżam, że jak go pies nie słucha to niech go na lince trzyma a ten dalej tylko psa woła. W końcu powiedziałam, że zadzwonię na straż miejską, że wielkie bydle biega bez opieki a ten mi na to "ale to twój pies szczeka"

Mówię, że mój jest na lince i niech bierze tego wielkiego psa. Ten powtarza komendę ale pies go olewa. Wreszcie po 50 razie, dopiero gdy ja uspokoiłam Tobyego pies zareagował na wołanie. Facet stał wtedy jakieś 80 metrów od psa, nawet nie podszedł.

I jeszcze mi powiedział, żebym nauczyła psa nie szczekać na inne psy. Już olałam sprawę ale jeszcze raz go zobaczę to bez skrupułów dzwonię na SM.
Jak ja nie znoszę ludzi puszczających psy w środku parku samopas, kiedy te psy w dodatku ich nie słuchają.
