Na zdjęciach to właśnie Majka (czarna) je gorączkowo żeby jej Bunia nie zeżarła ale w efekcie Majka je tak szybko że pierwsza kończy i potem się i do Buniowej działki dobiera
Zapis 5: Sprawozdanie z kąpieli wg Buni:
Ooooo, jak miło, klawisz Joanna postawiła mnie w takim ciepełkowym, śmiesznym czymś. Siedzę sobie zanurzona do połowy i się wygrzewam. Nie ma to jak dłuuuuga kilkuminutowa kąpiel. Tylko po co mnie smarują takim różowym czymś? Że niby co? Na łupież? Ja tam żadnego łupieżu nie widziałam, ale to może dlatego że ja patrzę zawsze w kierunku niebezpieczeństwa (lub żarełka) a na siebie nie zwracam uwagi. No i koniec, spłukali i wyciągają, tylko tego szorowania ręcznikiem to ja nie lubię, i tego Warczącego Potwora co mi dmucha gorącym oddechem w kuper...
Zapis 6: Sprawozdanie z kąpieli wg Majki:
Hyyyy... Jednak chcą mnie zabić, Bunia miała rację! Będą topić! Smarują czymś, czy to może macerowanie, żebym skruszała przed pieczeniem? Teraz znowu waterboarding! Wyskakuję stąd! Ufff... Czyli to jednak było znowu mycie a nie topienie. Nie rozumiem po co to, przecież myłyśmy się zaledwie miesiąc temu. A że poleżałyśmy trochę w zasikanym pellecie i się poprzyklejał do nas? Phi, też mi powód do mycia... Jestem już w ręczniku, uznali że nie będą mnie już torturować Warczącym Potworem bo zejdę ze strachu. Teraz muszę się tylko powygrzewać jako świńskie ręcznikowe burrito na rękach Dużej. Cieplej się robi, cieplutko, cieplutko, o jak cieplutko, aż siku się chce... Oooo, jak miło.