Aktualnie nasza 6 plus 4 tymczasów
A teraz trochę z życia świń.
Nowy rok rozpoczął się średnio. Zaraz na początku Stefanek znów zachorował. Przestał jeść, zaczął bardzo "mleć" pyszczkiem jeśli już coś ugryzł, albo dostawał karmy ze strzykawki. Spodziewaliśmy się więc przerostu zębów (po poprzedniej operacji byliśmy świadomi, że co jakiś czas tak będzie). Tak więc wszystkie "dentystyczne świnki" pojechały zwiedzać Warszawę.
Tradycyjnie już Lucuś - korekta, bo miał mostek (jak on je???) Choć kompletnie nie pokazywał tego, pokarm znikał.
Marian - ze swoją cukrzycą i zębami - zęby skorygowane - były już też lekko przerośnięte, ale bez tragedii. Za to jeśli chodzi o cukrzycę - mamy tu nowość - cukier wyszedł mu 39! Tak, tak - za mały, pomimo tego, że Marian nie jest już na diecie cukrzycowej - dostaje "normalną" karmę, warzywa i owoce z wysokim indeksem glikemicznym - cukier zamiast w górę drastycznie poszedł w dół. Tydzień później na kolejnej kontroli cukier już 89 - a więc mamy normę. Najprawdopodobniej jego trzustka "zgłupiała" - świnka do obserwacji i częstej kontroli - zachowanie normalne, kompletnie nie wskazuje na jakikolwiek problem zdrowotny, nawet ładnie przybrał na wadze po ostatnim spadku.
No i najważniejszy pacjent - Stefan - faktycznie zęby lekko przerośnięte, ale nie one były powodem niejedzenia...
Okazało się, że najprawopodobniej jakiś odłamek karmy utkwił mu między dziąsłem a policzkiem, on nie umiał tego wydłubać i to zaczęło gnić a w policzek wdał mu się stan zapalny... I tak powstała mu tam dość sporych rozmiarów jak na tak mały pyszczek rana... Przez tydzień miał tę ranę pędzlowaną żelem, był dokarmiany. Pojechał na kontrolę - miał narkozę wziewną i przegląd pyska ponownie. Niestety rana wyglądała jeszcze gorzej. Na szczęście udało się uniknąć zostawiania go w W-wie w szpitalu i wrócił do domu. Teraz jest maltretowany kilka razy dziennie. Co 4 godziny dokarmianie, przepłukiwanie rany z resztek papki wodą, następnie 4x dziennie pędzlowanie sacholem i 2x dziennie przemywanie wodą utlenioną. Do tego antybiotyk na 7-10 dni (oczywiście w zastrzyku) i przeciwbólowy przez 3 dni 2x dziennie.
Jest co robić. Na razie nie ma poprawy. Ale ostatnia wizyta była w sobotę a mamy dopiero poniedziałek. Trzymajcie kciuki, żeby zaczął sam jeść !
Reszta stada - Jerzy, Antoni i Tadeusz - wydają się być zdrowi. Jerzego próbujemy lekko odchudzić, bo ważył w pewnym momencie już 1370 gram. Średnio nam to idzie, bo mimo diety siano, woda, ogórek on wagi nie gubi.
Antoś zdrów, odkąd siedzi z Jerzym "przez kraty" nie jest już co chwile pogryziony

A Pan Tadeusz - po wszystkim co przeszedł w związku ze swoimi "jajkami" nareszcie ma spokój, może sobie jeść i spać do woli bez bólu i zastrzyków.
Kilka "świeższych" zdjęć:
Duet Stefcio i Lucek
Piękny Antoni
Pan Tadeusz nasz kochany
Marian - o wdzięcznym "domowym przezwisku" - awaria, bo co chwilę o coś krzyczy jakby się coś działo
No i nieco za grubiutki - Jurek
