Drobinka jest faktycznie. Moja kreseczka w ostatnim okresie choroby najpierw bardzo schudła a potem przytyła, zrobiła się jakby nalana - prawdopodobnie od sterydów i rosnących wewnątrz guzów. Wtedy przestała sama chodzić.
Macie możliwość leczenia. Bardzo mocno , żeby się udało.
Zapisałam się na 13.10 do dr Marcińskiego na usg.
Wiecie - prawie rok Jaga żyje z chłoniakiem. To długo. Jest to okupione codziennym podawaniem leków, dużej ilości. Właściwie to ona czuła się dobrze, była wesoła i biegała aż do jakiegoś 16.08. wtedy nastąpiło jakieś załamanie i Jaga przestała jeść sama. Oprócz zielonego znaczy. Ale mimo tego że głównie w norce siedzi i podgryza smakołyki to nadal nie wygląda na chorą, jest ciekawska, niezadowolona że zabieram zasikaną norkę i daję nową, ciągnie papkę ze strzykawki ze smakiem. Trzymamy wagę koło 600 g.
Leukocyty prawie 60 tys. - w połowie sierpnia było 35 tys. Dr mówi że wg niej to nawrót, ale nie będziemy dawać vinkristiny. Jeszcze jeden lek by można, ale bardzo jest szkodliwy, nie pamiętam nazwy. Chemia w każdym razie.
Jak Jagę biorę na kolana to widać że ona ma już dość leczenia, zastrzyków i leków. Chce uciec i posiedzieć w ciepłej norce, zjeść trawkę, mleczyk, ogóreczka jakiegoś.
Zalecono - Summamed ( antybiotyk) w syropie 1 x dz 0,15 ml na 7 dni, 2 x więcej Fermacrivu niż teraz, cały encorton 1 x dziennie, dokarmiać nawet do 100 ml. dogadzać.
I tyle...
Pucka skoro Jadzia jest juz zmeczona to moze lepiej nie dawac juz chemii? Ewentualnie tylko przeciwbolowe? TAka moja niesmiala sugestia bo ja nie znam swinki a tylko z boku sie troche przygladam, wiec latwo mowic...
Tak, tak - my już nie będziemy chemii dawać. Widocznie niejasno napisałam. Nie dajemy kolejnej chemii.
Usg będzie 7.10, zwolniło się miejsce - dowiemy się czy w jamie ustnej coś nie rośnie czasem.