Tak,tempo mają błyskawiczne,gdybym ja się tak poruszała,to pewnie wyglądałabym jak szczypior.
Po niedzieli zabieram je na kontrolę zwłaszcza Carmi , ona miała korekcję przerośniętego trzonowca,więc musimy sprawdzić czy jest ok.
W piątek dziewczyny przeszły małą korekcję ząbków,po za tym są zdrowe i nadal dzikawe.
Apetyt im dopisuje i wcinają wszystko co popadnie,nawet to czego moje by nie tknęły. O kolację dopominają się na cały dom,żebym czasem nie zapomniała im trawy sypnąć.
Pepę ciągnie do moich świnek,codziennie wymienia całuski z Łatkiem przez kratki,co bardzo wkurza Rusałkę.
Carmi trzyma się bardziej z boku,nadal jest bardziej strachliwa i woli samotnie siedzieć sobie pod półką lub na hamaczku.
Dziewczyny się rozkręcają,ale daleko im jeszcze do pieszczochów.
Wczoraj Pepcia leżała na półce wyciągnięta jak ziaba z wywalonymi do tyłu stopiszczami-widok słodki,ale oczywiście musiała zauważyć jak sięgam po aparat i...po sekundzie była już pod półką.
Carmi za to dalej uwielbia leżenie w hamaczku,ale też na każdy mój ruch zwiewa w podskokach.
Jutro postaram się o nowe foteczki słodkich mordek.
Foteczki troche się opóźnią,bo mam teraz trochę spraw na głowie,ale na pewno będą jeszcze w tym tygodniu.
Pepa się trochę pochorowała i bierze Furaginę,oczywiście przy wyjmowaniu z klatki do podania leku jest wielka panika.
Panienki pojechały,gdzieś za 45 minut powinny być na miejscu.
Moniś,teoretycznie wolne,ale prawdopodobnie przyjadą do mnie trzy świnki na jakieś 5-6 miesięcy.